„Wszyscy tworzymy jedno”. Orędzie na 53. Światowy Dzień Środków Komunikowania Społecznego

„Wszy­scy two­rzy­my jed­no” (Ef 4,25).

Od wir­tu­al­nych wspól­not spo­łecz­no­ścio­wych do wspól­not ludzkich

Dro­dzy bra­cia i siostry,

Odkąd dostęp­ny był inter­net, Kościół zawsze sta­rał się pro­mo­wać jego uży­cie w służ­bie spo­tka­nia mię­dzy oso­ba­mi i soli­dar­no­ści mię­dzy wszyst­ki­mi. Poprzez to Orę­dzie chciał­bym po raz kolej­ny zachę­cić was do zasta­no­wie­nia się nad pod­sta­wa­mi i zna­cze­niem nasze­go bycia-w-rela­cji i do ponow­ne­go odkry­cia, w bez­mia­rze wyzwań obec­nej sytu­acji komu­ni­ka­cyj­nej, pra­gnie­nia czło­wie­ka, któ­ry nie chce trwać w swo­jej samotności.

Meta­fo­ry „sie­ci” i „spo­łecz­no­ści”

Dzi­siaj śro­do­wi­sko medial­ne jest tak wszech­obec­ne, że nie spo­sób je nie­mal odróż­nić od sfe­ry życia codzien­ne­go. Sieć jest bogac­twem naszych cza­sów. Jest źró­dłem wie­dzy i rela­cji nie­gdyś nie­wy­obra­żal­nych. Jed­nak wie­lu eks­per­tów w odnie­sie­niu do głę­bo­kich prze­kształ­ceń, odci­śnię­tych przez tech­no­lo­gię w logi­ce wytwa­rza­nia, obie­gu i wyko­rzy­sta­nia tre­ści, pod­kre­śla rów­nież nie­bez­pie­czeń­stwa zagra­ża­ją­ce poszu­ki­wa­niu i udo­stęp­nia­niu auten­tycz­nych infor­ma­cji w ska­li glo­bal­nej. O ile inter­net sta­no­wi nie­zwy­kłą moż­li­wość dostę­pu do wie­dzy, to jest rów­nież praw­dą, że oka­zał się jed­nym z miejsc naj­bar­dziej nara­żo­nych na dez­in­for­ma­cję oraz świa­do­me i celo­we znie­kształ­ce­nie fak­tów i rela­cji mię­dzy­oso­bo­wych, któ­re czę­sto przy­bie­ra­ją for­mę kompromitowania.

Trze­ba przy­znać, że sie­ci spo­łecz­no­ścio­we, o ile z jed­nej stro­ny słu­żą nam do więk­sze­go powią­za­nia, odna­le­zie­nia się i poma­ga­nia sobie nawza­jem, to z dru­giej stro­ny nada­ją się rów­nież do mani­pu­la­cyj­ne­go wyko­rzy­sty­wa­nia danych oso­bo­wych, mają­ce­go na celu uzy­ska­nie korzy­ści poli­tycz­nych lub eko­no­micz­nych, bez nale­ży­te­go posza­no­wa­nia oso­by i jej praw. Sta­ty­sty­ki uka­zu­ją, że wśród naj­młod­szych, co czwar­ty mło­dy czło­wiek brał udział w epi­zo­dach cyber­prze­mo­cy.1

W zło­żo­no­ści tej sytu­acji uży­tecz­ny może być powrót do reflek­sji na temat meta­fo­ry sie­ci, leżą­cej począt­ko­wo u pod­staw inter­ne­tu, aby ponow­nie odkryć jej poten­cjał pozy­tyw­ny. Obraz sie­ci zachę­ca nas do zasta­no­wie­nia się nad mno­go­ścią dróg i węzłów, któ­re zapew­nia­ją jej utrzy­ma­nie, w sytu­acji bra­ku cen­trum, struk­tu­ry typu hie­rar­chicz­ne­go, orga­ni­za­cji o cha­rak­te­rze wer­ty­kal­nym. Sieć dzia­ła dzię­ki part­ner­stwu wszyst­kich elementów.

Meta­fo­ra sie­ci, spro­wa­dzo­na do wymia­ru antro­po­lo­gicz­ne­go przy­po­mi­na inną postać peł­ną zna­czeń: wspól­no­ty. Wspól­no­ta jest o tyle sil­niej­sza, o ile jest bar­dziej spój­na i soli­dar­na, oży­wia­na uczu­cia­mi zaufa­nia i dążą­ca do wspól­nych celów. Wspól­no­ta jako sieć soli­dar­na wyma­ga wza­jem­ne­go słu­cha­nia i dia­lo­gu opar­te­go na odpo­wie­dzial­nym uży­wa­niu języka.

Jest oczy­wi­ste dla wszyst­kich, że w obec­nym roz­wo­ju sytu­acji wir­tu­al­na wspól­no­ta spo­łecz­no­ścio­wa nie jest auto­ma­tycz­nie syno­ni­mem wspól­no­ty. W naj­lep­szych przy­pad­kach wspól­no­ty są w sta­nie wyka­zać spój­ność i soli­dar­ność, ale czę­sto pozo­sta­ją jedy­nie sku­pi­ska­mi osób, któ­re roz­po­zna­ją się wokół inte­re­sów lub kwe­stii cha­rak­te­ry­zu­ją­cych się sła­by­mi wię­za­mi. Ponad­to w ser­wi­sach spo­łecz­no­ścio­wych zbyt czę­sto toż­sa­mość opie­ra się na prze­ci­wień­stwie wobec inne­go, nie­na­le­żą­ce­go do gru­py: okre­śla się wycho­dząc od tego, co dzie­li, a nie od tego, co łączy, eks­po­nu­jąc podejrz­li­wość i dając upust wszel­kie­go rodza­ju uprze­dze­niom (etnicz­nym, sek­su­al­nym, reli­gij­nym i innym). Ten­den­cja ta pod­trzy­mu­je gru­py, któ­re wyklu­cza­ją hete­ro­ge­nicz­ność, pod­sy­ca­jąc rów­nież nie­po­ha­mo­wa­ny indy­wi­du­alizm w śro­do­wi­sku cyfro­wym, dopro­wa­dza­jąc cza­sa­mi do pod­że­ga­nia spi­ra­li nie­na­wi­ści. To, co powin­no być oknem na świat, sta­je się zatem witry­ną, w któ­rej eks­po­nu­je się wła­sny narcyzm.

Sieć jest oka­zją do pro­mo­wa­nia spo­tka­nia z inny­mi, ale może rów­nież zwięk­szyć naszą samo­izo­la­cję, jak sieć paję­cza zdol­na do usi­dle­nia. To mło­dzież jest naj­bar­dziej nara­żo­na na złu­dze­nie, że sieć spo­łecz­no­ścio­wa może ich cał­ko­wi­cie zaspo­ko­ić na pozio­mie rela­cji, aż po nie­bez­piecz­ne zja­wi­sko mło­dych „pustel­ni­ków spo­łecz­no­ścio­wych”, któ­rym gro­zi cał­ko­wi­te odcię­cie się od spo­łe­czeń­stwa. Ta dra­ma­tycz­na dyna­mi­ka uka­zu­je poważ­ny roz­łam w struk­tu­rze rela­cyj­nej spo­łe­czeń­stwa, roz­dar­cie, któ­re­go nie może­my lekceważyć.

Ta wie­lo­po­sta­cio­wa i zdra­dli­wa rze­czy­wi­stość sta­wia róż­ne pyta­nia natu­ry etycz­nej, spo­łecz­nej, praw­nej, poli­tycz­nej i eko­no­micz­nej, a tak­że rzu­ca wyzwa­nie Kościo­ło­wi. Pod­czas, gdy rzą­dy poszu­ku­ją spo­so­bów regu­la­cji praw­nych, aby zacho­wać ory­gi­nal­ną wizję sie­ci wol­nej, otwar­tej i bez­piecz­nej, wszy­scy mamy moż­li­wość i odpo­wie­dzial­ność, aby wspie­rać jej uży­tek pozytywny.

Oczy­wi­ste jest, że nie wystar­czy mno­że­nie połą­czeń, aby zwięk­sza­ło się tak­że wza­jem­ne zro­zu­mie­nie. Jak zatem odna­leźć praw­dzi­wą toż­sa­mość wspól­no­to­wą, będąc świa­do­mym odpo­wie­dzial­no­ści, jaką mamy wobec sie­bie nawza­jem, tak­że w sie­ci onli­ne?

„Wszy­scy two­rzy­my jedno”

Moż­na naszki­co­wać ewen­tu­al­ną odpo­wiedź, poczy­na­jąc od trze­ciej meta­fo­ry: cia­ła i człon­ków, któ­rej uży­wa św. Paweł, by mówić o rela­cji wza­jem­no­ści mię­dzy ludź­mi, opar­tej na jed­no­czą­cym je orga­ni­zmie. „Dla­te­go odrzu­ciw­szy kłam­stwo: niech każ­dy z was mówi praw­dę do bliź­nie­go, bo jeste­ście nawza­jem dla sie­bie człon­ka­mi” (Ef 4, 25). Bycie człon­kiem jed­ni dru­gich jest głę­bo­ką moty­wa­cja, przez któ­rą Apo­stoł zachę­ca do odrzu­ce­nia kłam­stwa i mówie­nia praw­dy: obo­wią­zek strze­że­nia praw­dy wyni­ka z potrze­by nie zaprze­cza­nia wza­jem­nej rela­cji komu­nii. Praw­da obja­wia się w komu­nii. Nato­miast kłam­stwo jest samo­lub­ną odmo­wą uzna­nia wła­snej przy­na­leż­no­ści do cia­ła. Jest odmo­wą dania sie­bie innym, tra­cąc w ten spo­sób jedy­ną dro­gę do odna­le­zie­nia siebie.

Meta­fo­ra cia­ła i człon­ków pro­wa­dzi nas do reflek­sji nad naszą toż­sa­mo­ścią, któ­ra opie­ra się na komu­nii i odmien­no­ści. Jako chrze­ści­ja­nie wszy­scy uzna­je­my się za człon­ków jedy­ne­go cia­ła, któ­re­go Gło­wą jest Chry­stus. Poma­ga to nam, by nie postrze­gać osób jako poten­cjal­nych kon­ku­ren­tów, ale trak­to­wać tak­że nie­przy­ja­ciół jako oso­by. Nie potrze­bu­je­my już prze­ciw­ni­ka, aby okre­ślić same­go sie­bie, ponie­waż spoj­rze­nie inte­gru­ją­ce, któ­re­go uczy­my się od Chry­stu­sa, pozwa­la nam odkryć inność w nowy spo­sób, jako część inte­gral­ną i waru­nek rela­cji i bliskości.

Ta zdol­ność do życz­li­wo­ści i komu­ni­ka­cji mię­dzy ludź­mi ma swo­ją pod­sta­wę w komu­nii miło­ści pomię­dzy Oso­ba­mi Boski­mi. Bóg nie jest samot­no­ścią, lecz komu­nią; jest Miło­ścią, a zatem prze­ka­zem, ponie­waż miłość zawsze się prze­ka­zu­je, wręcz udzie­la się, by spo­tkać dru­gie­go. Aby komu­ni­ko­wać się z nami i prze­ka­zy­wać nam sie­bie, Bóg dosto­so­wu­je się do nasze­go języ­ka, nawią­zu­jąc w histo­rii praw­dzi­wy i wła­ści­wy dia­log z ludz­ko­ścią (SOBÓR WATYKAŃSKI II, Konst. dogmat. Dei Ver­bum, 2).

Na mocy tego, że jeste­śmy stwo­rze­ni na obraz i podo­bień­stwo Boga, któ­ry jest komu­nią i prze­ka­zem same­go sie­bie, zawsze nosi­my w ser­cu tęsk­no­tę za życiem w komu­nii, przy­na­leż­no­ści do wspól­no­ty. „Nic bowiem – mówi św. Bazy­li – nie jest tak zna­mien­ne dla naszej natu­ry, jak wcho­dze­nie jed­nych w rela­cje z dru­gi­mi, jak wza­jem­na pomoc”.2

Obec­ny kon­tekst wzy­wa nas wszyst­kich do inwe­sto­wa­nia w rela­cje, aby potwier­dzić rów­nież w sie­ci i poprzez sieć inter­per­so­nal­ny cha­rak­ter nasze­go czło­wie­czeń­stwa. W jesz­cze więk­szym stop­niu, my chrze­ści­ja­nie jeste­śmy powo­ła­ni do uka­zy­wa­nia tej komu­nii, któ­ra nazna­cza naszą toż­sa­mość jako wie­rzą­cych. Sama wia­ra jest w isto­cie rela­cją, spo­tka­niem; i pod wpły­wem Bożej miło­ści może­my komu­ni­ko­wać się, przyj­mo­wać i rozu­mieć dar dru­gie­go oraz nań odpowiadać.

To wła­śnie komu­nia na wzór Trój­cy Świę­tej odróż­nia oso­bę od jed­nost­ki. Z wia­ry w Boga, któ­ry jest Trój­cą wyni­ka, że aby być sobą, potrze­bu­ję dru­gie­go. Jestem praw­dzi­wie czło­wie­kiem, praw­dzi­wie oso­bą, tyl­ko jeśli utrzy­mu­ję rela­cje z inny­mi. W isto­cie ter­min oso­ba ozna­cza czło­wie­ka jako „obli­cze”, skie­ro­wa­ne ku dru­giej oso­bie, powią­za­ne z inny­mi. Nasze życie wzra­sta w czło­wie­czeń­stwie wraz z prze­cho­dze­niem od cha­rak­te­ru indy­wi­du­al­ne­go do oso­bi­ste­go; auten­tycz­na dro­ga huma­ni­za­cji pro­wa­dzi od jed­nost­ki, któ­ra postrze­ga dru­gie­go jako rywa­la, do oso­by, któ­ra uzna­je go za towa­rzy­sza podróży.

Od „polu­bień” do „amen”

Obraz cia­ła i człon­ków przy­po­mi­na nam, że korzy­sta­nie z sie­ci spo­łecz­no­ścio­wej dopeł­nia spo­tka­nia oso­bo­we­go, któ­re prze­ży­wa się poprzez cia­ło, ser­ce, oczy, spoj­rze­nie, oddech dru­gie­go. Jeśli sieć jest uży­wa­na jako prze­dłu­że­nie lub jako ocze­ki­wa­nie na to spo­tka­nie, to wów­czas nie zdra­dza sie­bie i pozo­sta­je bogac­twem dla komu­nii. Jeśli rodzi­na korzy­sta z sie­ci, aby być bar­dziej powią­za­na ze sobą, aby następ­nie spo­tkać się przy sto­le i spoj­rzeć sobie w oczy, to jest to bogac­two. Jeśli wspól­no­ta kościel­na koor­dy­nu­je swo­ją dzia­łal­ność poprzez sieć, a następ­nie wspól­nie spra­wu­je Eucha­ry­stię, to jest ona bogac­twem. Jeśli sieć jest szan­są, by przy­bli­żyć mnie do dzie­jów i doświad­czeń pięk­na lub cier­pie­nia fizycz­nie dale­kich ode mnie, do wspól­nej modli­twy i szu­ka­nia dobra w ponow­nym odkry­ciu tego, co nas łączy, to jest to bogactwo.

W ten spo­sób może­my przejść od dia­gno­zy do tera­pii: otwie­ra­jąc dro­gę do dia­lo­gu, spo­tka­nia, uśmie­chu, wyra­zów czu­ło­ści… To jest sieć, któ­rej chce­my. Sieć, któ­ra nie jest stwo­rzo­na, by pochwy­cić w pułap­kę, ale aby wyzwa­lać, aby strzec wspól­no­ty wol­nych osób. Sam Kościół jest sie­cią utka­ną przez komu­nię eucha­ry­stycz­ną, w któ­rej jed­ność nie opie­ra się na „polu­bie­niach”, lecz na praw­dzie, na „amen”, z któ­rym każ­dy przy­lgnął do Cia­ła Chry­stu­sa, przyj­mu­jąc innych.

Waty­kan, 24 stycz­nia 2019 r., wspo­mnie­nie św. Fran­cisz­ka Salezego.

FRANCISCUS

„Wszy­scy two­rzy­my jed­no” (Ef 4,25).

Od wir­tu­al­nych wspól­not spo­łecz­no­ścio­wych do wspól­not ludzkich

Dro­dzy bra­cia i siostry,

Odkąd dostęp­ny był inter­net, Kościół zawsze sta­rał się pro­mo­wać jego uży­cie w służ­bie spo­tka­nia mię­dzy oso­ba­mi i soli­dar­no­ści mię­dzy wszyst­ki­mi. Poprzez to Orę­dzie chciał­bym po raz kolej­ny zachę­cić was do zasta­no­wie­nia się nad pod­sta­wa­mi i zna­cze­niem nasze­go bycia-w-rela­cji i do ponow­ne­go odkry­cia, w bez­mia­rze wyzwań obec­nej sytu­acji komu­ni­ka­cyj­nej, pra­gnie­nia czło­wie­ka, któ­ry nie chce trwać w swo­jej samotności.

Meta­fo­ry „sie­ci” i „spo­łecz­no­ści”

Dzi­siaj śro­do­wi­sko medial­ne jest tak wszech­obec­ne, że nie spo­sób je nie­mal odróż­nić od sfe­ry życia codzien­ne­go. Sieć jest bogac­twem naszych cza­sów. Jest źró­dłem wie­dzy i rela­cji nie­gdyś nie­wy­obra­żal­nych. Jed­nak wie­lu eks­per­tów w odnie­sie­niu do głę­bo­kich prze­kształ­ceń, odci­śnię­tych przez tech­no­lo­gię w logi­ce wytwa­rza­nia, obie­gu i wyko­rzy­sta­nia tre­ści, pod­kre­śla rów­nież nie­bez­pie­czeń­stwa zagra­ża­ją­ce poszu­ki­wa­niu i udo­stęp­nia­niu auten­tycz­nych infor­ma­cji w ska­li glo­bal­nej. O ile inter­net sta­no­wi nie­zwy­kłą moż­li­wość dostę­pu do wie­dzy, to jest rów­nież praw­dą, że oka­zał się jed­nym z miejsc naj­bar­dziej nara­żo­nych na dez­in­for­ma­cję oraz świa­do­me i celo­we znie­kształ­ce­nie fak­tów i rela­cji mię­dzy­oso­bo­wych, któ­re czę­sto przy­bie­ra­ją for­mę kompromitowania.

Trze­ba przy­znać, że sie­ci spo­łecz­no­ścio­we, o ile z jed­nej stro­ny słu­żą nam do więk­sze­go powią­za­nia, odna­le­zie­nia się i poma­ga­nia sobie nawza­jem, to z dru­giej stro­ny nada­ją się rów­nież do mani­pu­la­cyj­ne­go wyko­rzy­sty­wa­nia danych oso­bo­wych, mają­ce­go na celu uzy­ska­nie korzy­ści poli­tycz­nych lub eko­no­micz­nych, bez nale­ży­te­go posza­no­wa­nia oso­by i jej praw. Sta­ty­sty­ki uka­zu­ją, że wśród naj­młod­szych, co czwar­ty mło­dy czło­wiek brał udział w epi­zo­dach cyber­prze­mo­cy.1

W zło­żo­no­ści tej sytu­acji uży­tecz­ny może być powrót do reflek­sji na temat meta­fo­ry sie­ci, leżą­cej począt­ko­wo u pod­staw inter­ne­tu, aby ponow­nie odkryć jej poten­cjał pozy­tyw­ny. Obraz sie­ci zachę­ca nas do zasta­no­wie­nia się nad mno­go­ścią dróg i węzłów, któ­re zapew­nia­ją jej utrzy­ma­nie, w sytu­acji bra­ku cen­trum, struk­tu­ry typu hie­rar­chicz­ne­go, orga­ni­za­cji o cha­rak­te­rze wer­ty­kal­nym. Sieć dzia­ła dzię­ki part­ner­stwu wszyst­kich elementów.

Meta­fo­ra sie­ci, spro­wa­dzo­na do wymia­ru antro­po­lo­gicz­ne­go przy­po­mi­na inną postać peł­ną zna­czeń: wspól­no­ty. Wspól­no­ta jest o tyle sil­niej­sza, o ile jest bar­dziej spój­na i soli­dar­na, oży­wia­na uczu­cia­mi zaufa­nia i dążą­ca do wspól­nych celów. Wspól­no­ta jako sieć soli­dar­na wyma­ga wza­jem­ne­go słu­cha­nia i dia­lo­gu opar­te­go na odpo­wie­dzial­nym uży­wa­niu języka.

Jest oczy­wi­ste dla wszyst­kich, że w obec­nym roz­wo­ju sytu­acji wir­tu­al­na wspól­no­ta spo­łecz­no­ścio­wa nie jest auto­ma­tycz­nie syno­ni­mem wspól­no­ty. W naj­lep­szych przy­pad­kach wspól­no­ty są w sta­nie wyka­zać spój­ność i soli­dar­ność, ale czę­sto pozo­sta­ją jedy­nie sku­pi­ska­mi osób, któ­re roz­po­zna­ją się wokół inte­re­sów lub kwe­stii cha­rak­te­ry­zu­ją­cych się sła­by­mi wię­za­mi. Ponad­to w ser­wi­sach spo­łecz­no­ścio­wych zbyt czę­sto toż­sa­mość opie­ra się na prze­ci­wień­stwie wobec inne­go, nie­na­le­żą­ce­go do gru­py: okre­śla się wycho­dząc od tego, co dzie­li, a nie od tego, co łączy, eks­po­nu­jąc podejrz­li­wość i dając upust wszel­kie­go rodza­ju uprze­dze­niom (etnicz­nym, sek­su­al­nym, reli­gij­nym i innym). Ten­den­cja ta pod­trzy­mu­je gru­py, któ­re wyklu­cza­ją hete­ro­ge­nicz­ność, pod­sy­ca­jąc rów­nież nie­po­ha­mo­wa­ny indy­wi­du­alizm w śro­do­wi­sku cyfro­wym, dopro­wa­dza­jąc cza­sa­mi do pod­że­ga­nia spi­ra­li nie­na­wi­ści. To, co powin­no być oknem na świat, sta­je się zatem witry­ną, w któ­rej eks­po­nu­je się wła­sny narcyzm.

Sieć jest oka­zją do pro­mo­wa­nia spo­tka­nia z inny­mi, ale może rów­nież zwięk­szyć naszą samo­izo­la­cję, jak sieć paję­cza zdol­na do usi­dle­nia. To mło­dzież jest naj­bar­dziej nara­żo­na na złu­dze­nie, że sieć spo­łecz­no­ścio­wa może ich cał­ko­wi­cie zaspo­ko­ić na pozio­mie rela­cji, aż po nie­bez­piecz­ne zja­wi­sko mło­dych „pustel­ni­ków spo­łecz­no­ścio­wych”, któ­rym gro­zi cał­ko­wi­te odcię­cie się od spo­łe­czeń­stwa. Ta dra­ma­tycz­na dyna­mi­ka uka­zu­je poważ­ny roz­łam w struk­tu­rze rela­cyj­nej spo­łe­czeń­stwa, roz­dar­cie, któ­re­go nie może­my lekceważyć.

Ta wie­lo­po­sta­cio­wa i zdra­dli­wa rze­czy­wi­stość sta­wia róż­ne pyta­nia natu­ry etycz­nej, spo­łecz­nej, praw­nej, poli­tycz­nej i eko­no­micz­nej, a tak­że rzu­ca wyzwa­nie Kościo­ło­wi. Pod­czas, gdy rzą­dy poszu­ku­ją spo­so­bów regu­la­cji praw­nych, aby zacho­wać ory­gi­nal­ną wizję sie­ci wol­nej, otwar­tej i bez­piecz­nej, wszy­scy mamy moż­li­wość i odpo­wie­dzial­ność, aby wspie­rać jej uży­tek pozytywny.

Oczy­wi­ste jest, że nie wystar­czy mno­że­nie połą­czeń, aby zwięk­sza­ło się tak­że wza­jem­ne zro­zu­mie­nie. Jak zatem odna­leźć praw­dzi­wą toż­sa­mość wspól­no­to­wą, będąc świa­do­mym odpo­wie­dzial­no­ści, jaką mamy wobec sie­bie nawza­jem, tak­że w sie­ci onli­ne?

„Wszy­scy two­rzy­my jedno”

Moż­na naszki­co­wać ewen­tu­al­ną odpo­wiedź, poczy­na­jąc od trze­ciej meta­fo­ry: cia­ła i człon­ków, któ­rej uży­wa św. Paweł, by mówić o rela­cji wza­jem­no­ści mię­dzy ludź­mi, opar­tej na jed­no­czą­cym je orga­ni­zmie. „Dla­te­go odrzu­ciw­szy kłam­stwo: niech każ­dy z was mówi praw­dę do bliź­nie­go, bo jeste­ście nawza­jem dla sie­bie człon­ka­mi” (Ef 4, 25). Bycie człon­kiem jed­ni dru­gich jest głę­bo­ką moty­wa­cja, przez któ­rą Apo­stoł zachę­ca do odrzu­ce­nia kłam­stwa i mówie­nia praw­dy: obo­wią­zek strze­że­nia praw­dy wyni­ka z potrze­by nie zaprze­cza­nia wza­jem­nej rela­cji komu­nii. Praw­da obja­wia się w komu­nii. Nato­miast kłam­stwo jest samo­lub­ną odmo­wą uzna­nia wła­snej przy­na­leż­no­ści do cia­ła. Jest odmo­wą dania sie­bie innym, tra­cąc w ten spo­sób jedy­ną dro­gę do odna­le­zie­nia siebie.

Meta­fo­ra cia­ła i człon­ków pro­wa­dzi nas do reflek­sji nad naszą toż­sa­mo­ścią, któ­ra opie­ra się na komu­nii i odmien­no­ści. Jako chrze­ści­ja­nie wszy­scy uzna­je­my się za człon­ków jedy­ne­go cia­ła, któ­re­go Gło­wą jest Chry­stus. Poma­ga to nam, by nie postrze­gać osób jako poten­cjal­nych kon­ku­ren­tów, ale trak­to­wać tak­że nie­przy­ja­ciół jako oso­by. Nie potrze­bu­je­my już prze­ciw­ni­ka, aby okre­ślić same­go sie­bie, ponie­waż spoj­rze­nie inte­gru­ją­ce, któ­re­go uczy­my się od Chry­stu­sa, pozwa­la nam odkryć inność w nowy spo­sób, jako część inte­gral­ną i waru­nek rela­cji i bliskości.

Ta zdol­ność do życz­li­wo­ści i komu­ni­ka­cji mię­dzy ludź­mi ma swo­ją pod­sta­wę w komu­nii miło­ści pomię­dzy Oso­ba­mi Boski­mi. Bóg nie jest samot­no­ścią, lecz komu­nią; jest Miło­ścią, a zatem prze­ka­zem, ponie­waż miłość zawsze się prze­ka­zu­je, wręcz udzie­la się, by spo­tkać dru­gie­go. Aby komu­ni­ko­wać się z nami i prze­ka­zy­wać nam sie­bie, Bóg dosto­so­wu­je się do nasze­go języ­ka, nawią­zu­jąc w histo­rii praw­dzi­wy i wła­ści­wy dia­log z ludz­ko­ścią (SOBÓR WATYKAŃSKI II, Konst. dogmat. Dei Ver­bum, 2).

Na mocy tego, że jeste­śmy stwo­rze­ni na obraz i podo­bień­stwo Boga, któ­ry jest komu­nią i prze­ka­zem same­go sie­bie, zawsze nosi­my w ser­cu tęsk­no­tę za życiem w komu­nii, przy­na­leż­no­ści do wspól­no­ty. „Nic bowiem – mówi św. Bazy­li – nie jest tak zna­mien­ne dla naszej natu­ry, jak wcho­dze­nie jed­nych w rela­cje z dru­gi­mi, jak wza­jem­na pomoc”.2

Obec­ny kon­tekst wzy­wa nas wszyst­kich do inwe­sto­wa­nia w rela­cje, aby potwier­dzić rów­nież w sie­ci i poprzez sieć inter­per­so­nal­ny cha­rak­ter nasze­go czło­wie­czeń­stwa. W jesz­cze więk­szym stop­niu, my chrze­ści­ja­nie jeste­śmy powo­ła­ni do uka­zy­wa­nia tej komu­nii, któ­ra nazna­cza naszą toż­sa­mość jako wie­rzą­cych. Sama wia­ra jest w isto­cie rela­cją, spo­tka­niem; i pod wpły­wem Bożej miło­ści może­my komu­ni­ko­wać się, przyj­mo­wać i rozu­mieć dar dru­gie­go oraz nań odpowiadać.

To wła­śnie komu­nia na wzór Trój­cy Świę­tej odróż­nia oso­bę od jed­nost­ki. Z wia­ry w Boga, któ­ry jest Trój­cą wyni­ka, że aby być sobą, potrze­bu­ję dru­gie­go. Jestem praw­dzi­wie czło­wie­kiem, praw­dzi­wie oso­bą, tyl­ko jeśli utrzy­mu­ję rela­cje z inny­mi. W isto­cie ter­min oso­ba ozna­cza czło­wie­ka jako „obli­cze”, skie­ro­wa­ne ku dru­giej oso­bie, powią­za­ne z inny­mi. Nasze życie wzra­sta w czło­wie­czeń­stwie wraz z prze­cho­dze­niem od cha­rak­te­ru indy­wi­du­al­ne­go do oso­bi­ste­go; auten­tycz­na dro­ga huma­ni­za­cji pro­wa­dzi od jed­nost­ki, któ­ra postrze­ga dru­gie­go jako rywa­la, do oso­by, któ­ra uzna­je go za towa­rzy­sza podróży.

Od „polu­bień” do „amen”

Obraz cia­ła i człon­ków przy­po­mi­na nam, że korzy­sta­nie z sie­ci spo­łecz­no­ścio­wej dopeł­nia spo­tka­nia oso­bo­we­go, któ­re prze­ży­wa się poprzez cia­ło, ser­ce, oczy, spoj­rze­nie, oddech dru­gie­go. Jeśli sieć jest uży­wa­na jako prze­dłu­że­nie lub jako ocze­ki­wa­nie na to spo­tka­nie, to wów­czas nie zdra­dza sie­bie i pozo­sta­je bogac­twem dla komu­nii. Jeśli rodzi­na korzy­sta z sie­ci, aby być bar­dziej powią­za­na ze sobą, aby następ­nie spo­tkać się przy sto­le i spoj­rzeć sobie w oczy, to jest to bogac­two. Jeśli wspól­no­ta kościel­na koor­dy­nu­je swo­ją dzia­łal­ność poprzez sieć, a następ­nie wspól­nie spra­wu­je Eucha­ry­stię, to jest ona bogac­twem. Jeśli sieć jest szan­są, by przy­bli­żyć mnie do dzie­jów i doświad­czeń pięk­na lub cier­pie­nia fizycz­nie dale­kich ode mnie, do wspól­nej modli­twy i szu­ka­nia dobra w ponow­nym odkry­ciu tego, co nas łączy, to jest to bogactwo.

W ten spo­sób może­my przejść od dia­gno­zy do tera­pii: otwie­ra­jąc dro­gę do dia­lo­gu, spo­tka­nia, uśmie­chu, wyra­zów czu­ło­ści… To jest sieć, któ­rej chce­my. Sieć, któ­ra nie jest stwo­rzo­na, by pochwy­cić w pułap­kę, ale aby wyzwa­lać, aby strzec wspól­no­ty wol­nych osób. Sam Kościół jest sie­cią utka­ną przez komu­nię eucha­ry­stycz­ną, w któ­rej jed­ność nie opie­ra się na „polu­bie­niach”, lecz na praw­dzie, na „amen”, z któ­rym każ­dy przy­lgnął do Cia­ła Chry­stu­sa, przyj­mu­jąc innych.

Waty­kan, 24 stycz­nia 2019 r., wspo­mnie­nie św. Fran­cisz­ka Salezego.

FRANCISCUS

________________________

[1] Aby ogra­ni­czyć to zja­wi­sko zosta­nie usta­no­wio­ne mię­dzy­na­ro­do­we Obser­wa­to­rium cyber­prze­mo­cy z sie­dzi­bą w Watykanie.

[2] Regu­ły dłuż­sze, III, 1; PG 31, 917°, Tyniec 1995, s. 65; por. BENEDYKT XVI, Orę­dzie na 43 Świa­to­wy Dzień Środ­ków Spo­łecz­ne­go Prze­ka­zu (2009).

[00134-PL.01] [Testo ori­gi­na­le: Italiano]