ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA NA 54. ŚWIATOWY DZIEŃ POKOJU

ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO
FRANCISZKA

NA 54. ŚWIATOWY DZIEŃ POKOJU

1 STYCZNIA 2021 ROKU

 

KULTURA TROSKLIWOŚCI JAKO DROGA DO POKOJU

 

1. Na pro­gu Nowe­go Roku pra­gnę prze­ka­zać moje peł­ne sza­cun­ku pozdro­wie­nia sze­fom państw i rzą­dów, zwierzch­ni­kom orga­ni­za­cji mię­dzy­na­ro­do­wych, przy­wód­com ducho­wym i wier­nym róż­nych reli­gii oraz męż­czy­znom i kobie­tom dobrej woli. Wszyst­kim skła­dam naj­lep­sze życze­nia, aby w tym roku ludz­kość postę­po­wa­ła na dro­dze bra­ter­stwa, spra­wie­dli­wo­ści i poko­ju mię­dzy oso­ba­mi, wspól­no­ta­mi, naro­da­mi i państwami.

Rok 2020 upły­nął pod zna­kiem wiel­kie­go kry­zy­su sani­tar­ne­go Covid-19, któ­ry stał się zja­wi­skiem wie­lo­płasz­czy­zno­wym i glo­bal­nym, pogłę­bia­jąc sil­nie ze sobą powią­za­ne kry­zy­sy, takie jak kry­zys kli­ma­tycz­ny, żyw­no­ścio­wy, gospo­dar­czy i migra­cyj­ny, oraz spra­wia­jąc ogrom­ne cier­pie­nia i trud­no­ści. Myślę przede wszyst­kim o tych, któ­rzy stra­ci­li człon­ka rodzi­ny lub bli­ską oso­bę, ale tak­że o tych, któ­rzy zna­leź­li się bez pra­cy. Szcze­gól­nie nale­ży wspo­mnieć leka­rzy, pie­lę­gnia­rzy, far­ma­ceu­tów, naukow­ców, wolon­ta­riu­szy, kape­la­nów oraz pra­cow­ni­ków szpi­ta­li i ośrod­ków zdro­wia, któ­rzy robi­li, co w ich mocy, i nadal to czy­nią z wiel­kim wysił­kiem i poświę­ce­niem, do tego stop­nia, że nie­któ­rzy z nich zmar­li, sta­ra­jąc się być u boku cho­rych, ulżyć ich cier­pie­niu lub ura­to­wać im życie. Odda­jąc cześć tym oso­bom, pona­wiam apel do decy­den­tów poli­tycz­nych i sek­to­ra pry­wat­ne­go o pod­ję­cie odpo­wied­nich środ­ków w celu zapew­nie­nia dostę­pu do szcze­pio­nek prze­ciw Covid-19 i pod­sta­wo­wych tech­no­lo­gii potrzeb­nych do pomo­cy cho­rym i tym wszyst­kim, któ­rzy są naj­uboż­si i naj­bar­dziej wraż­li­wi[1].

Z przy­kro­ścią nale­ży zauwa­żyć, że obok licz­nych świa­dectw miło­ści i soli­dar­no­ści, nabie­ra­ją nie­ste­ty nowe­go roz­ma­chu róż­ne for­my nacjo­na­li­zmu, rasi­zmu, kse­no­fo­bii, a nawet woj­ny i kon­flik­ty, sie­ją­ce śmierć i zniszczenie.

Te i inne wyda­rze­nia, któ­re w minio­nym roku nazna­czy­ły dro­gę ludz­ko­ści, uczą nas, jak waż­na jest tro­ska o sie­bie nawza­jem i o stwo­rze­nie, aby budo­wać spo­łe­czeń­stwo opar­te na rela­cjach bra­ter­stwa. Dla­te­go wła­śnie wybra­łem jako temat tego orę­dzia: Kul­tu­ra tro­skli­wo­ści jako dro­ga do poko­ju. Kul­tu­ra tro­ski o prze­zwy­cię­że­nie czę­sto dziś domi­nu­ją­cej kul­tu­ry obo­jęt­no­ści, odrzu­ce­nia i konfrontacji.

2. Bóg Stwór­ca, źró­dło ludz­kie­go powo­ła­nia do troskliwości

W wie­lu tra­dy­cjach reli­gij­nych ist­nie­ją opo­wia­da­nia, któ­re odno­szą się do pocho­dze­nia czło­wie­ka, do jego rela­cji ze Stwór­cą, z natu­rą i z inny­mi ludź­mi. W Biblii, Księ­ga Rodza­ju od same­go począt­ku uka­zu­je zna­cze­nie tro­skli­wo­ści lub ochro­ny w Bożym pla­nie dla rodza­ju ludz­kie­go, pod­kre­śla­jąc zwią­zek mię­dzy czło­wie­kiem (’adam) a zie­mią (’ada­mah) oraz mię­dzy brać­mi i sio­stra­mi. W biblij­nej rela­cji o stwo­rze­niu Bóg powie­rza Ada­mo­wi ogród „zasa­dzo­ny w raju” (por. Rdz 2, 8) z zada­niem „upra­wia­nia i strze­że­nia” go (por. Rdz 2, 15). Ozna­cza to z jed­nej stro­ny uczy­nie­nie zie­mi uro­dzaj­ną, a z dru­giej stro­ny ochro­nę i utrzy­ma­nie jej zdol­no­ści do pod­trzy­my­wa­nia życia[2].  Cza­sow­ni­ki „upra­wiać” i „strzec” opi­su­ją rela­cję Ada­ma z jego domem-ogro­dem, a tak­że wska­zu­ją na zaufa­nie, jakie pokła­da w nim Bóg, czy­niąc go panem i opie­ku­nem całe­go stworzenia.

Naro­dzi­ny Kaina i Abla dają począ­tek histo­rii bra­ci i sióstr, któ­rych rela­cje będą inter­pre­to­wa­ne – w nega­tyw­ny spo­sób – przez Kaina w kate­go­riach opie­ki lub ochro­ny. Po zabi­ciu swo­je­go bra­ta Abla, Kain odpo­wia­da w nastę­pu­ją­cy spo­sób na Boże pyta­nie: «Czyż jestem stró­żem bra­ta mego?» (Rdz 4, 9)[3]. Tak, oczy­wi­ście! Kain jest „stró­żem” swo­je­go bra­ta. „W tych sta­ro­żyt­nych opo­wia­da­niach, peł­nych głę­bo­kiej sym­bo­li­ki, zawar­te już było prze­ko­na­nie, odczu­wa­ne i dziś, że wszyst­ko jest ze sobą powią­za­ne i że auten­tycz­na tro­skli­wość o nasze życie i naszą rela­cję z natu­rą jest nie­ro­ze­rwal­nie zwią­za­na z wymia­rem spra­wie­dli­wo­ści i bra­ter­stwa oraz wier­no­ści wobec innych”[4].

3. Bóg Stwór­ca, wzór troskliwości 

Pismo Świę­te przed­sta­wia Boga nie tyl­ko jako Stwór­cę, ale tak­że jako Tego, któ­ry trosz­czy się o swo­je stwo­rze­nia, szcze­gól­nie o Ada­ma, Ewę i ich dzie­ci. Sam Kain, cho­ciaż jest prze­klę­ty z powo­du popeł­nio­ne­go prze­stęp­stwa, otrzy­mu­je zna­mię ochron­ne od Stwór­cy, aby jego życie było strze­żo­ne (por. Rdz 4, 15). Fakt ten, choć potwier­dza nie­na­ru­szal­ną god­ność oso­by, stwo­rzo­nej na obraz i podo­bień­stwo Boga, obja­wia tak­że Boski plan zacho­wa­nia har­mo­nii stwo­rze­nia, ponie­waż „pokój i prze­moc nie mogą miesz­kać w tym samym domu”[5].

Wła­śnie tro­ska o stwo­rze­nie jest pod­sta­wą usta­no­wie­nia sza­ba­tu, któ­ry oprócz regu­lo­wa­nia kul­tu Boże­go, miał na celu przy­wró­ce­nie porząd­ku spo­łecz­ne­go i tro­skli­wo­ści wzglę­dem ubo­gich (por. Rdz 1, 1 – 3; Kpł 25, 4). Obcho­dy Jubi­le­uszu z oka­zji siód­me­go roku sza­ba­to­we­go dawa­ły wytchnie­nie zie­mi, nie­wol­ni­kom i dłuż­ni­kom. W tym roku łaski trosz­czo­no się o naj­słab­szych, dając im nowe per­spek­ty­wy życia, aby wśród ludu nie było żad­ne­go potrze­bu­ją­ce­go (por. Pwt 15, 4).

Na uwa­gę zasłu­gu­je rów­nież tra­dy­cja pro­roc­ka, w któ­rej szczyt biblij­ne­go rozu­mie­nia spra­wie­dli­wo­ści prze­ja­wia się w spo­so­bie, w jaki wspól­no­ta trak­tu­je naj­słab­szych w swo­im gro­nie. Z tego wła­śnie powo­du zwłasz­cza Amos (2, 6 – 8; 8) i Iza­jasz (58) nie­ustan­nie pod­no­szą głos na rzecz spra­wie­dli­wo­ści wzglę­dem ubo­gich, któ­rzy z powo­du swo­jej bez­bron­no­ści i bez­sil­no­ści są wysłu­chi­wa­ni jedy­nie przez Boga, któ­ry się o nich trosz­czy (por. Ps 34, 7; 113, 7 – 8).

4. Tro­skli­wość w misji Jezusa 

Życie i misja Jezu­sa są szczy­tem obja­wie­nia miło­ści Ojca do ludz­ko­ści (por. J 3, 16). W syna­go­dze w Naza­re­cie Jezus uka­zał się jako Ten, któ­re­go Pan nama­ścił i «posłał, aby ubo­gim niósł dobrą nowi­nę, więź­niom gło­sił wol­ność, a nie­wi­do­mym przej­rze­nie; aby uci­śnio­nych odsy­łał wol­ny­mi» (Łk 4, 18). Takie mesjań­skie dzia­ła­nia, cha­rak­te­ry­stycz­ne dla jubi­le­uszy, sta­no­wią naj­bar­dziej wymow­ne świa­dec­two misji powie­rzo­nej Mu przez Ojca. W swo­im współ­czu­ciu, Chry­stus zbli­ża się do cho­rych na cie­le i na duchu, uzdra­wia­jąc ich; prze­ba­cza grzesz­ni­kom i obda­rza ich nowym życiem. Jezus jest Dobrym Paste­rzem, któ­ry trosz­czy się o owce (por. J 10, 11 – 18; Ez 34, 1 – 31); jest Dobrym Sama­ry­ta­ni­nem, któ­ry pochy­la się nad czło­wie­kiem pora­nio­nym, leczy jego rany i pie­lę­gnu­je go (por. Łk 10, 30 – 37).

U szczy­tu swej misji Jezus pie­czę­tu­je swą tro­skli­wość wzglę­dem nas, ofia­ru­jąc sie­bie na krzy­żu i uwal­nia­jąc nas w ten spo­sób z nie­wo­li grze­chu i śmier­ci. Tak, darem swo­je­go życia i swo­jej ofia­ry, otwo­rzył dla nas dro­gę miło­ści i mówi do każ­de­go: «Pójdź za mną i ty czyń podob­nie!» (por. Łk 10, 37).

5. Kul­tu­ra tro­skli­wo­ści w życiu uczniów Jezusa 

Uczyn­ki miło­sier­dzia wzglę­dem duszy i wzglę­dem cia­ła sta­no­wią rdzeń dzia­łal­no­ści cha­ry­ta­tyw­nej Kościo­ła pierw­szych wie­ków. Chrze­ści­ja­nie pierw­sze­go poko­le­nia dzie­li­li się, aby nikt z nich nie był w potrze­bie (por. Dz 4, 34 – 35) i sta­ra­li się, aby wspól­no­ta była domem gościn­nym, otwar­tym na każ­dą ludz­ką sytu­ację, goto­wym do zatrosz­cze­nia się o naj­słab­szych. W ten spo­sób przy­jął się zwy­czaj skła­da­nia dobro­wol­nych ofiar, aby nakar­mić ubo­gich, pocho­wać zmar­łych i nakar­mić sie­ro­ty, oso­by star­sze i ofia­ry kata­strof, na przy­kład roz­bit­ków na morzu. A kie­dy w póź­niej­szych cza­sach hoj­ność chrze­ści­jan stra­ci­ła nie­co roz­mach, nie­któ­rzy Ojco­wie Kościo­ła nale­ga­li na fakt, że w zamy­śle Boga wła­sność jest dla dobra wspól­ne­go. Św. Ambro­ży utrzy­my­wał, że „natu­ra wszyst­kie pło­dy wyda­je dla wszyst­kich do wspól­ne­go dobra. […] Z natu­ry więc wywo­dzi się pra­wo wspól­nej dla wszyst­kich wła­sno­ści. Pra­wo wła­sno­ści pry­wat­nej jest wyni­kiem ludz­kich urosz­czeń”[6]. Po prze­zwy­cię­że­niu prze­śla­do­wań pierw­szych wie­ków, Kościół wyko­rzy­stał wol­ność, aby inspi­ro­wać spo­łe­czeń­stwo i jego kul­tu­rę. „Potrze­by cza­sów budzi­ły czę­sto nowe siły w służ­bie chrze­ści­jań­skiej cari­tas. Histo­ria opo­wia­da o wie­lu aktach dobro­czyn­no­ści. […] Powsta­ło wie­le zakła­dów dla cier­pią­cej lud­no­ści: szpi­ta­li, domów ubo­gich, sie­rot i pod­rzut­ków, gospód dla podróż­nych itd.”[7].  

6. Zasa­dy nauki spo­łecz­nej Kościo­ła jako pod­sta­wa kul­tu­ry troskliwości 

Dia­ko­nia począt­ków Kościo­ła, ubo­ga­co­na reflek­sją Ojców i oży­wio­na na prze­strze­ni wie­ków czyn­nym miło­sier­dziem wie­lu jaśnie­ją­cych świad­ków wia­ry, sta­ła się siłą napę­do­wą nauki spo­łecz­nej Kościo­ła, dając sie­bie wszyst­kim ludziom dobrej woli jako cen­ne dzie­dzic­two zasad, kry­te­riów i wska­zań, z któ­rych moż­na czer­pać „język” tro­skli­wo­ści: pro­mo­wa­nie god­no­ści każ­dej oso­by ludz­kiej, soli­dar­ność z ubo­gi­mi i bez­bron­ny­mi, tro­skli­wość o dobro wspól­ne, ochro­nę świa­ta stworzonego.

* Tro­skli­wość jako pro­mo­wa­nie god­no­ści i praw osoby

„Poję­cie oso­by, któ­re zro­dzi­ło się i roz­wi­nę­ło w chrze­ści­jań­stwie, poma­ga w reali­zo­wa­niu roz­wo­ju w peł­ni ludz­kie­go. Albo­wiem oso­ba zna­czy zawsze rela­cja, nie indy­wi­du­alizm, wska­zu­je na włą­cza­nie, a nie wyklu­cza­nie, wyjąt­ko­wą i nie­na­ru­szal­ną god­ność, a nie wyko­rzy­sty­wa­nie”[8]. Każ­da oso­ba ludz­ka jest celem sama w sobie, nigdy nie jest jedy­nie narzę­dziem, któ­re nale­ży doce­niać tyl­ko ze wzglę­du na jego uży­tecz­ność, ale jest stwo­rzo­na, aby wspól­nie żyć w rodzi­nie, we wspól­no­cie, w spo­łe­czeń­stwie, gdzie wszy­scy człon­ko­wie są rów­ni pod wzglę­dem god­no­ści. To z tej god­no­ści wywo­dzą się pra­wa czło­wie­ka, a tak­że obo­wiąz­ki, któ­re przy­po­mi­na­ją na przy­kład o odpo­wie­dzial­no­ści za przyj­mo­wa­nie i pomoc ubo­gim, cho­rym, zepchnię­tym na mar­gi­nes, wszyst­kim naszym „bliź­nim, bli­sko lub dale­ko w cza­sie i prze­strze­ni”[9].

 

* Tro­skli­wość o dobro wspólne.

Każ­dy aspekt życia spo­łecz­ne­go, poli­tycz­ne­go i gospo­dar­cze­go znaj­du­je swo­je wypeł­nie­nie, gdy słu­ży dobru wspól­ne­mu, to zna­czy: gdy „suma warun­ków życia spo­łe­czeń­stwa pozwa­la bądź to gru­pom, bądź poszcze­gól­nym jego człon­kom, peł­niej i szyb­ciej osią­gnąć ich wła­sną dosko­na­łość”[10]. Dla­te­go nasze pla­ny i wysił­ki muszą zawsze uwzględ­niać skut­ki dla całej rodzi­ny ludz­kiej, roz­wa­ża­jąc moż­li­we kon­se­kwen­cje w chwi­li obec­nej i dla przy­szłych poko­leń. Pan­de­mia Covid-19 poka­zu­je nam, jak bar­dzo jest to praw­dzi­we i aktu­al­ne. W jej obli­czu „zda­li­śmy sobie spra­wę, że wszy­scy jeste­śmy w jed­nej łodzi, wszy­scy sła­bi i zdez­o­rien­to­wa­ni, ale jed­no­cze­śnie waż­ni i nie­zbęd­ni, wszy­scy wezwa­ni by wio­sło­wać razem”[11], bo „nikt nie ratu­je się sam”[12] i żad­ne odizo­lo­wa­ne pań­stwo naro­do­we nie może zapew­nić swo­im miesz­kań­com dobra wspól­ne­go[13].

* Tro­skli­wość poprzez solidarność.

Soli­dar­ność wyra­ża w kon­kret­ny spo­sób miłość dru­gie­go czło­wie­ka, nie jako mgli­ste uczu­cie, ale jako „moc­ną i trwa­łą wolę anga­żo­wa­nia się na rzecz dobra wspól­ne­go, czy­li dobra wszyst­kich i każ­de­go, wszy­scy bowiem jeste­śmy napraw­dę odpo­wie­dzial­ni za wszyst­kich”[14]. Soli­dar­ność poma­ga nam widzieć dru­gie­go – zarów­no jako oso­bę, jak i, w naj­szer­szym tego sło­wa zna­cze­niu, jako lud czy naród – nie jako dane sta­ty­stycz­ne, czy śro­dek, któ­ry moż­na wyko­rzy­stać, a następ­nie wyrzu­cić, gdy nie jest już uży­tecz­ny, ale jako nasze­go bliź­nie­go, towa­rzy­sza w dro­dze, powo­ła­ne­go do udzia­łu, na rów­ni z nami, w uczcie życia, na któ­rą wszy­scy są jed­na­ko­wo zapro­sze­ni przez Boga.

* Tro­skli­wość i ochro­na stworzenia.

Ency­kli­ka Lau­da­to si’ w peł­ni uka­zu­je wza­jem­ne powią­za­nia całej rze­czy­wi­sto­ści stwo­rzo­nej i pod­kre­śla potrze­bę słu­cha­nia zarów­no woła­nia potrze­bu­ją­cych, jak i woła­nia stwo­rze­nia. Z tego uważ­ne­go i cią­głe­go słu­cha­nia może zro­dzić się sku­tecz­na tro­ska o zie­mię, będą­cą naszym wspól­nym domem, i o ubo­gich. W tej kwe­stii pra­gnę potwier­dzić, że „warun­kiem auten­tycz­no­ści poczu­cia wewnętrz­ne­go zjed­no­cze­nia z inny­mi byta­mi natu­ry jest rów­no­cze­sna czu­łość, współ­czu­cie i tro­ska o czło­wie­ka”[15].  „Pokój, spra­wie­dli­wość i ochro­na stwo­rze­nia to trzy kwe­stie ści­śle ze sobą zwią­za­ne, któ­rych nie moż­na od sie­bie oddzie­lać w taki spo­sób, by były trak­to­wa­ne indy­wi­du­al­nie, gdyż mogło­by to gro­zić ponow­nym popa­da­niem w reduk­cjo­nizm”[16].

7. Kom­pas słu­żą­cy wspól­ne­mu kursowi

W cza­sach zdo­mi­no­wa­nych przez kul­tu­rę odrzu­ce­nia, w obli­czu pogłę­bia­ją­cych się nie­rów­no­ści wewnątrz państw oraz pomię­dzy nimi[17], pra­gnę zapro­sić oso­by kie­ru­ją­ce orga­ni­za­cja­mi mię­dzy­na­ro­do­wy­mi i rzą­da­mi, świa­tem gospo­dar­czym i nauko­wym, komu­ni­ka­cją spo­łecz­ną i insty­tu­cja­mi edu­ka­cyj­ny­mi do wzię­cia w swo­je ręce tego „kom­pa­su” wyżej wymie­nio­nych zasad, aby nadać wspól­ny kurs pro­ce­so­wi glo­ba­li­za­cji, „kurs praw­dzi­wie ludz­ki”[18].  Pozwo­li­ło­by to bowiem doce­nić war­tość i god­ność każ­dej oso­by, dzia­łać wspól­nie i soli­dar­nie na rzecz dobra wspól­ne­go, przy­no­sząc ulgę tym, któ­rzy cier­pią z powo­du ubó­stwa, cho­ro­by, nie­wol­nic­twa, dys­kry­mi­na­cji i kon­flik­tów. Poprzez ten kom­pas zachę­cam wszyst­kich, aby sta­li się pro­ro­ka­mi i świad­ka­mi kul­tu­ry tro­skli­wo­ści, aby wyeli­mi­no­wać wie­le nie­rów­no­ści spo­łecz­nych. A będzie to moż­li­we jedy­nie przy zna­czą­cym i powszech­nym pro­ta­go­ni­zmie kobiet, w rodzi­nie i we wszel­kich dzie­dzi­nach życia spo­łecz­ne­go, poli­tycz­ne­go i instytucjonalnego.

Kom­pas zasad spo­łecz­nych, nie­zbęd­ny do pro­mo­wa­nia kul­tu­ry tro­skli­wo­ści, jest rów­nież wskaź­ni­kiem dla sto­sun­ków mię­dzy pań­stwa­mi, któ­re powin­ny być inspi­ro­wa­ne bra­ter­stwem, wza­jem­nym sza­cun­kiem, soli­dar­no­ścią i prze­strze­ga­niem pra­wa mię­dzy­na­ro­do­we­go. W związ­ku z tym nale­ży pod­kre­ślić zna­cze­nie ochro­ny i pro­pa­go­wa­nia pod­sta­wo­wych praw czło­wie­ka, któ­re są nie­zby­wal­ne, powszech­ne, wza­jem­nie zależ­ne i powią­za­ne ze sobą [19]

Nale­ży rów­nież wspo­mnieć o posza­no­wa­niu pra­wa huma­ni­tar­ne­go, zwłasz­cza w tym cza­sie, gdy kon­flik­ty i woj­ny nastę­pu­ją po sobie bez prze­rwy. Nie­ste­ty, wie­le regio­nów i wspól­not nie pamię­ta już cza­sów, kie­dy żyły w poko­ju i bez­pie­czeń­stwie. Wie­le miast sta­ło się jak­by epi­cen­tra­mi nie­pew­no­ści: ich miesz­kań­cy wal­czą o utrzy­ma­nie nor­mal­ne­go ryt­mu życia, ponie­waż są ata­ko­wa­ni i bom­bar­do­wa­ni na oślep mate­ria­ła­mi wybu­cho­wym, arty­le­rią i bro­nią lek­ką. Dzie­ci nie mogą się uczyć. Męż­czyź­ni i kobie­ty nie mogą pra­co­wać, aby utrzy­mać swo­je rodzi­ny. Głód zako­rze­nia się tam, gdzie kie­dyś był nie­zna­ny. Ludzie są zmu­sza­ni do uciecz­ki, zosta­wia­jąc nie tyl­ko swo­je domy, ale tak­że histo­rię rodzi­ny i korze­nie kulturowe.

Jest wie­le przy­czyn kon­flik­tów, ale rezul­tat jest zawsze ten sam: znisz­cze­nie i kry­zys huma­ni­tar­ny. Musi­my zatrzy­mać się i zadać sobie pyta­nie: co dopro­wa­dzi­ło do tego, że kon­flikt na świe­cie stał się czymś nor­mal­nym? A przede wszyst­kim: jak może­my nawró­cić nasze ser­ca i zmie­nić naszą men­tal­ność, aby napraw­dę szu­kać poko­ju w soli­dar­no­ści i braterstwie?

Jak­że wie­le środ­ków trwo­nio­nych jest na broń, zwłasz­cza jądro­wą[20], środ­ków, któ­re moż­na by wyko­rzy­stać do reali­za­cji waż­niej­szych prio­ry­te­tów, dla zapew­nie­nia bez­pie­czeń­stwa ludzi, takich jak wspie­ra­nie poko­ju i inte­gral­ne­go roz­wo­ju ludz­ko­ści, wal­ka z ubó­stwem, zabez­pie­cze­nie potrzeb zdro­wot­nych. To zresz­tą uwy­pu­kla­ją pro­ble­my glo­bal­ne, takie jak obec­na pan­de­mia Covid-19 i zmia­ny kli­ma­tycz­ne. Jak­że odważ­ną decy­zją było­by „utwo­rze­nie z pie­nię­dzy prze­zna­cza­nych na broń i inne wydat­ki woj­sko­we «Glo­bal­ne­go Fun­du­szu» w celu defi­ni­tyw­ne­go wyeli­mi­no­wa­nia gło­du i przy­czy­nie­nia się do roz­wo­ju kra­jów naj­uboż­szych!”[21].

8. Wycho­wa­nie do kul­tu­ry troskliwości

Pro­mo­cja kul­tu­ry tro­skli­wo­ści wyma­ga pro­ce­su wycho­waw­cze­go, a w dąże­niu do tego celu kom­pas zasad spo­łecz­nych jest nie­za­wod­nym narzę­dziem w róż­nych powią­za­nych ze sobą kon­tek­stach. Chciał­bym podać kil­ka przykładów.

- Wycho­wa­nie do tro­skli­wo­ści rodzi się w rodzi­nie, będą­cej natu­ral­ną i pod­sta­wo­wą komór­ką spo­łe­czeń­stwa, w któ­rej czło­wiek uczy się żyć w rela­cji i we wza­jem­nym sza­cun­ku. Nale­ży jed­nak umoż­li­wić rodzi­nie reali­za­cję tego życio­we­go i nie­odzow­ne­go zadania.

- Zawsze we współ­pra­cy z rodzi­ną, inny­mi pod­mio­ta­mi powo­ła­ny­mi do wycho­wa­nia są szko­łauni­wer­sy­tet, a w pew­nych aspek­tach rów­nież pod­mio­ty komu­ni­ka­cji spo­łecz­nej[22]. Są one powo­ła­ne do sze­rze­nia sys­te­mu war­to­ści opar­te­go na uzna­niu god­no­ści każ­dej oso­by, każ­dej wspól­no­ty języ­ko­wej, etnicz­nej i reli­gij­nej, każ­de­go ludu i wyni­ka­ją­cych z nie­go praw pod­sta­wo­wych. Edu­ka­cja sta­no­wi jeden z fila­rów spo­łe­czeństw bar­dziej spra­wie­dli­wych i solidarnych.

- Reli­gie w ogó­le, a przy­wód­cy reli­gij­ni w szcze­gól­no­ści, mogą odgry­wać nie­za­stą­pio­ną rolę w prze­ka­zy­wa­niu wier­nym i spo­łe­czeń­stwu war­to­ści soli­dar­no­ści, posza­no­wa­nia róż­nic, akcep­ta­cji i tro­skli­wo­ści o naj­bar­dziej wraż­li­wych bra­ci i sio­stry. Przy­po­mi­nam w tym kon­tek­ście sło­wa papie­ża Paw­ła VI skie­ro­wa­ne do par­la­men­tu ugan­dyj­skie­go, w 1969 r.: „Nie lękaj­cie się Kościo­ła; on was sza­nu­je, kształ­ci wam uczci­wych i lojal­nych oby­wa­te­li, nie pod­sy­ca rywa­li­za­cji i podzia­łów, sta­ra się pro­mo­wać zdro­wą wol­ność, spra­wie­dli­wość spo­łecz­ną i pokój. Jeśli w ogó­le ma jakieś pre­fe­ren­cje, to dla ubo­gich, dla wycho­wa­nia naj­młod­szych, dla opie­ki nad cier­pią­cy­mi i opusz­czo­ny­mi”[23].

- W odnie­sie­niu do tych, któ­rzy są zaan­ga­żo­wa­ni w służ­bę spo­łecz­no­ściom, w orga­ni­za­cjach mię­dzy­na­ro­do­wych, rzą­do­wych i poza­rzą­do­wych reali­zu­ją­cych misję wycho­waw­czą, a tak­że tych wszyst­kich, któ­rzy na róż­ne spo­so­by pra­cu­ją w dzie­dzi­nie edu­ka­cji i badań nauko­wych, pona­wiam swo­ją zachę­tę, aby­śmy osią­gnę­li cel edu­ka­cji „bar­dziej otwar­tej i inte­gru­ją­cej, zdol­nej do cier­pli­we­go słu­cha­nia, kon­struk­tyw­ne­go dia­lo­gu i wza­jem­ne­go zro­zu­mie­nia”[24]. Chciał­bym, aby ta zachę­ta, sfor­mu­ło­wa­na w ramach Glo­bal­ne­go Pak­tu Wycho­waw­cze­go, zna­la­zła sze­ro­ką i róż­no­rod­ną aprobatę.

9. Nie ma poko­ju bez kul­tu­ry troskliwości

Kul­tu­ra tro­skli­wo­ści, jako zaan­ga­żo­wa­nie wspól­ne, soli­dar­ne i uczest­ni­czą­ce na rzecz ochro­ny i pro­mo­wa­nia god­no­ści i dobra wszyst­kich, jako goto­wość do zain­te­re­so­wa­nia się, do zwra­ca­nia uwa­gi, do współ­czu­cia, do pojed­na­nia i uzdro­wie­nia, do wza­jem­ne­go sza­cun­ku i wza­jem­nej akcep­ta­cji, jest uprzy­wi­le­jo­wa­nym spo­so­bem budo­wa­nia poko­ju. „W wie­lu czę­ściach świa­ta poja­wia­ją się dro­gi poko­ju, któ­re pro­wa­dzą do zabliź­nia­nia ran; potrze­ba zatem twór­ców poko­ju, goto­wych, by zaini­cjo­wać w śmia­ły i pomy­sło­wy spo­sób pro­ce­sy uzdra­wia­nia i nowe­go spo­tka­nia”[25].

W tym cza­sie, w któ­rym łódź ludz­ko­ści, wstrzą­sa­na burzą kry­zy­su, pły­nie mozol­nie w poszu­ki­wa­niu spo­koj­niej­sze­go i bar­dziej pogod­ne­go hory­zon­tu, ster god­no­ści oso­by ludz­kiej i „kom­pas” pod­sta­wo­wych zasad spo­łecz­nych może pozwo­lić nam pły­nąć bez­piecz­nym i wspól­nym kur­sem. Jako chrze­ści­ja­nie, spo­glą­da­my na Dzie­wi­cę Mary­ję, Gwiaz­dę Morza i Mat­kę Nadziei. Wspól­nie pra­cu­je­my nad tym, by podą­żać naprzód w kie­run­ku nowe­go hory­zon­tu miło­ści i poko­ju, bra­ter­stwa i soli­dar­no­ści, wza­jem­ne­go wspar­cia i akcep­ta­cji. Nie ule­gaj­my poku­sie bra­ku zain­te­re­so­wa­nia inny­mi, zwłasz­cza naj­słab­szy­mi, nie przy­zwy­cza­jaj­my się do odwra­ca­nia wzro­ku[26], ale codzien­nie, kon­kret­nie anga­żuj­my się w „two­rze­nie jed­nej wspól­no­ty, skła­da­ją­cej się z bra­ci, któ­rzy się akcep­tu­ją, trosz­cząc się o sie­bie nawza­jem”[27].

Waty­kan, 8 grud­nia 2020 r.