List Apostolski Ojca Świętego ustanawiający Niedzielę Słowa Bożego

1.                «Wte­dy oświe­cił ich umy­sły, aby rozu­mie­li Pisma» (Łk 24, 45). To jeden z ostat­nich gestów, jakie uczy­nił Zmar­twych­wsta­ły Pan, zanim wstą­pił do nie­ba. Obja­wia się Uczniom, gdy są zgro­ma­dze­ni, łamie z nimi chleb i otwie­ra ich umy­sły, aby poję­li Pismo Świę­te. Tym ludziom, wystra­szo­nym i roz­cza­ro­wa­nym, obja­wia sens tajem­ni­cy pas­chal­nej: a mia­no­wi­cie, że to według odwiecz­ne­go pla­nu Ojca, Jezus musiał cier­pieć i powstać z mar­twych, aby ogło­sić nawró­ce­nie i prze­ba­cze­nie grze­chów (por. Łk 24, 26.46 – 47). Obie­cu­je On rów­nież uczniom Ducha Świę­te­go, któ­ry da im siłę do bycia świad­ka­mi tej Tajem­ni­cy zba­wie­nia (por. Łk 24, 49).

         Rela­cja pomię­dzy Zmar­twych­wsta­łym, wspól­no­tą wie­rzą­cych oraz Pismem Świę­tym jest eks­tre­mal­nie życio­daj­na dla naszej toż­sa­mo­ści. Bez Pana, któ­ry nas wpro­wa­dza, nie­moż­li­we jest zro­zu­mie­nie głę­bo­ko­ści Pisma Świę­te­go. To dzia­ła rów­nież w dru­gą stro­nę: bez Pisma Świę­te­go, wyda­rze­nia z Misji Jezu­sa oraz Jego Kościo­ła w świe­cie są nie­moż­li­we do odczy­ta­nia. Słusz­nie św. Hie­ro­nim mógł napi­sać: «Nie­zna­jo­mość Pisma Świę­te­go jest nie­zna­jo­mo­ścią Chry­stu­sa» (In Is., Pro­log: PL 24, 17).

2.                Na zakoń­cze­nie Nad­zwy­czaj­ne­go Jubi­le­uszu Miło­sier­dzia popro­si­łem, aby «jed­na nie­dzie­la [w cią­gu roku zosta­ła] w cało­ści poświę­co­na sło­wu Boże­mu, aby zro­zu­mieć nie­wy­czer­pal­ne bogac­two pocho­dzą­ce z tego nie­ustan­ne­go dia­lo­gu mię­dzy Bogiem a Jego ludem» (List Apost. Mise­ri­cor­dia er mise­ra, 7). Prze­zna­cze­nie w spo­sób szcze­gól­ny jed­nej nie­dzie­li w cią­gu Roku Litur­gicz­ne­go Sło­wu Boże­mu pozwo­li przede wszyst­kim na odno­wie­nie w Koście­le gestu doko­na­ne­go przez Zmar­twych­wsta­łe­go, któ­ry otwie­ra rów­nież dla nas skar­biec swo­je­go Sło­wa, aby­śmy mogli być w świe­cie gło­si­cie­la­mi tego nie­wy­czer­pa­ne­go bogac­twa. Przy­cho­dzi na myśl naucza­nie św. Efre­ma: «Któż jest zdol­ny, aby pojąć, o Panie, wszyst­kie bogac­twa jed­ne­go tyl­ko z Two­ich słów? Jest o wie­le wię­cej tego, co nam umy­ka, od tego, co uda­je nam się pojąć. Jeste­śmy jak spra­gnie­ni, któ­rzy piją ze źró­dła. Two­je sło­wo ma wie­le róż­nych aspek­tów, tak jak licz­ne są per­spek­ty­wy tych, któ­rzy je bada­ją. Pan poko­lo­ro­wał swo­je sło­wo roz­ma­itym pięk­nem, aby ci, któ­rzy je zgłę­bia­ją, mogli kon­tem­plo­wać to, co im opo­wia­da. Ukrył w swo­im sło­wie wszyst­kie skar­by, aby każ­dy z nas zna­lazł bogac­two w tym, co kon­tem­plu­je» (Komen­tarz do Dia­tes­sa­ro­nu, 1, 18).

         Stąd też w niniej­szym Liście zamie­rzam odpo­wie­dzieć na wie­le próśb, któ­re do mnie skie­ro­wał Lud Boży, aby w całym Koście­le moż­na było cele­bro­wać w jed­no­ści zamia­rów Nie­dzie­lę Sło­wa Boże­go. Życie chwi­la­mi, w któ­rych wspól­no­ta chrze­ści­jań­ska kon­cen­tru­je się na wiel­kiej war­to­ści Sło­wa Boże­go, sta­ło się już powszech­ną prak­ty­ką sto­so­wa­ną codzien­nie. W Kościo­łach lokal­nych ist­nie­je bogac­two ini­cja­tyw, któ­re pozwa­la­ją wie­rzą­cym na coraz więk­szy dostęp do Pisma Świę­te­go, tak że czu­ją oni wdzięcz­ność za ten wiel­ki dar, są zaan­ga­żo­wa­ni, by żyć nim w codzien­no­ści i odpo­wie­dzial­ni, aby świad­czyć o nim har­mo­nij­nym oraz spój­nym życiem.

         Sobór Waty­kań­ski II w Kon­sty­tu­cji Dogma­tycz­nej Dei Ver­bum dał począ­tek ponow­ne­mu odkry­ciu Sło­wa Boże­go. Ze stron tej­że Kon­sty­tu­cji, któ­ra zawsze zasłu­gu­je na to, by była roz­wa­ża­na i prze­ży­ta, prze­bi­ja w jasny spo­sób natu­ra Pisma Świę­te­go, jego prze­cho­dze­nie z poko­le­nia na poko­le­nie (Roz­dział II), jego Boskie natchnie­nie (Roz­dział III), któ­re obej­mu­je Sta­ry i Nowy Testa­ment (Roz­dział IV i V) oraz jego waż­ność dla całe­go Kościo­ła (Roz­dział VI). Aby pogłę­bić to naucza­nie, Bene­dykt XVI zwo­łał w 2008 roku Synod Bisku­pów na temat „Sło­wo Boże w życiu i misji Kościo­ła”, w następ­stwie któ­re­go powsta­ła Adhor­ta­cja Apo­stol­ska Ver­bum Domi­ni, któ­ra sta­no­wi nie­odzow­ne naucza­nie dla naszych wspólnot[1]. W tym­że Doku­men­cie w spo­sób szcze­gól­ny jest pogłę­bio­ny cha­rak­ter per­for­ma­tyw­ny Sło­wa Boże­go, przede wszyst­kim wte­dy, gdy w akcji litur­gicz­nej wycho­dzi na jaw jego cha­rak­ter real­nie sakramentalny[2]. Stąd też koniecz­ne jest, aby nie zabra­kło w życiu nasze­go ludu tej decy­du­ją­cej rela­cji ze Sło­wem żywym, któ­re Pan nie­stru­dze­nie kie­ru­je do swo­jej Oblu­bie­ni­cy, aby mogła wzra­stać w miło­ści i w świa­dec­twie w wiary.

3.                Usta­na­wiam zatem III Nie­dzie­lę Zwy­kłą w cią­gu roku jako poświę­co­ną cele­bra­cji, reflek­sji oraz krze­wie­niu Sło­wa Boże­go. Ta Nie­dzie­la Sło­wa Boże­go sta­je się odpo­wied­nim momen­tem tego okre­su roku, w któ­rym jeste­śmy wezwa­ni do wzmoc­nie­nia wię­zi z wyznaw­ca­mi juda­izmu oraz do modli­twy o jed­ność chrze­ści­jan. Nie jest to przy­pa­dek: cele­bro­wa­nie Nie­dzie­li Sło­wa Boże­go wyra­ża cha­rak­ter eku­me­nicz­ny, ponie­waż Pismo Świę­te wska­zu­je tym, któ­rzy się w nie wsłu­chu­ją, dro­gę do prze­by­cia, aby dojść do trwa­lej i auten­tycz­nej jedności.

         Wspól­no­ty znaj­dą spo­sób, by prze­ży­wać tę Nie­dzie­lę jako dzień uro­czy­sty. Jest waż­ne, aby w cele­bra­cji Eucha­ry­stii moż­na było intro­ni­zo­wać Świę­tą Księ­gę tak, aby dla zgro­ma­dze­nia jasnym stał się cha­rak­ter nor­ma­tyw­ny, jaki posia­da Sło­wo Boże. W Nie­dzie­lę Sło­wa Boże­go w spo­sób szcze­gól­ny nale­ży uwy­dat­nić gło­sze­nie sło­wa oraz przy­sto­so­wać homi­lie tak, by pod­kre­ślić cześć, jaką się odda­je Sło­wu Pana. Bisku­pi będą mogli w tę Nie­dzie­lę udzie­lać urzę­du Lek­to­ra­tu lub też powie­rzać podob­ną mu posłu­gę, aby przy­wo­łać waż­ność gło­sze­nia Sło­wa Boże­go w Litur­gii. Istot­ne jest, aby nie zabra­kło każ­de­go wysił­ku, aże­by przy­go­to­wać wybra­nych wier­nych, poprzez odpo­wied­nią for­ma­cję, do bycia praw­dzi­wy­mi gło­si­cie­la­mi Sło­wa, tak jak to się już doko­nu­je w przy­pad­ku ako­li­tów lub nad­zwy­czaj­nych sza­fa­rzy Eucha­ry­stii. W ten sam spo­sób pro­bosz­czo­wie będą mogli zna­leźć odpo­wied­nią for­mę ku temu, by wrę­czyć Biblię lub jed­ną z jej ksiąg całe­mu zgro­ma­dze­niu, aby uka­zać waż­ność codzien­nej lek­tu­ry oraz modli­twy Pismem Świę­tym, ze szcze­gól­nym odnie­sie­niem do jej for­my zwa­nej lec­tio divi­na.

4.                Powrót Ludu izra­el­skie­go do swo­jej ojczy­zny po wygna­niu babi­loń­skim był nazna­czo­ny w spo­sób szcze­gól­ny lek­tu­rą Księ­gi Pra­wa. Biblia daje nam wzru­sza­ją­cy opis tej chwi­li w Księ­dze Nehe­mia­sza. Lud jest zebra­ny w Jero­zo­li­mie, na pla­cu przed Bra­mą Wod­ną, by słu­chać Pra­wa. Ten Lud, któ­ry został roz­pro­szo­ny pod­czas wygna­nia, teraz na nowo gro­ma­dzi się wokół Pisma Świę­te­go «jak jeden mąż» (Ne 8, 1). Pod­czas czy­ta­nia Lud miał «uszy zwró­co­ne» (Ne 8, 3) ku Księ­dze Świę­tej, wie­dząc, że znaj­du­je w jej sło­wach sens wyda­rzeń, któ­re go spo­tka­ły. Reak­cją na gło­sze­nie sło­wa było wzru­sze­nie i płacz: «[Lewi­ci czy­ta­li z] księ­gi Pra­wa Boże­go, dobit­nie, z doda­niem obja­śnie­nia, tak że lud rozu­miał czy­ta­nie. Wte­dy Nehe­miasz, to jest namiest­nik, oraz kapłan-pisarz Ezdrasz, jak i lewi­ci, któ­rzy poucza­li lud, rze­kli do całe­go ludu: „Ten dzień jest poświę­co­ny Panu, Bogu wasze­mu. Nie bądź­cie smut­ni i nie płacz­cie! Cały lud bowiem pła­kał, gdy sły­szał te sło­wa Pra­wa. […] Nie bądź­cie przy­gnę­bie­ni, gdyż radość w Panu jest waszą osto­ją”» (Ne 8, 8 – 10).

         Sło­wa te zawie­ra­ją wiel­ką naukę. Biblia nie może być dzie­dzic­twem tyl­ko nie­licz­nych, ani nie może stać się zbio­rem ksiąg dla kil­ku osób uprzy­wi­le­jo­wa­nych. Biblia nale­ży przede wszyst­kim do ludu zebra­ne­go, aby jej słu­chał i odna­lazł się w jej Sło­wie. Czę­sto poja­wia­ją się ten­den­cje, któ­re sta­ra­ją się mono­po­li­zo­wać świę­te tek­sty, przy­pi­su­jąc je do pew­nych krę­gów i wybra­nych grup. Tak nie może być. Biblia jest Księ­gą Ludu Pana, któ­ry w słu­cha­niu Jego gło­su prze­cho­dzi od roz­pro­sze­nia i podzia­łu do jed­no­ści. Sło­wo Boga jed­no­czy wier­nych i spra­wia, że sta­ją się jed­nym ludem.

5.                W tej jed­no­ści zro­dzo­nej ze słu­cha­nia, Paste­rze mają przede wszyst­kim wiel­ką odpo­wie­dzial­ność za wyja­śnia­nie i pomoc wszyst­kim w zro­zu­mie­niu Pisma Świę­te­go. Ponie­waż Pismo to jest księ­gą ludu, zatem ci, któ­rzy mają powo­ła­nie do posłu­gi­wa­nia Sło­wu, muszą czuć sil­ną potrze­bę tego, by wspól­no­ta mia­ła dostęp do tegoż Słowa.

         Homi­lia w szcze­gól­no­ści nabie­ra szcze­gól­ne­go zna­cze­nia, ponie­waż posia­da «cha­rak­ter nie­mal sakra­men­tal­ny» (Evan­ge­lii gau­dium, 142). Wpro­wa­dza­nie w głę­bo­ko­ści Boże­go Sło­wa, uży­wa­jąc jeży­ka pro­ste­go i odpo­wied­nie­go dla tego, kto go słu­cha, pozwa­la kapła­no­wi odkryć rów­nież «pięk­no obra­zów, jaki­mi posłu­gi­wał się Pan, by pobu­dzać do prak­ty­ko­wa­nia dobra» (Evan­ge­lii gau­dium, 142). To jest dusz­pa­ster­ska oka­zja, któ­rej nie moż­na stracić!

         Dla wie­lu naszych wier­nych jest to jedy­na oka­zja, aby zro­zu­mieć pięk­no Sło­wa Boże­go i doj­rzeć Jego powią­za­nia z ich codzien­nym życiem. Koniecz­ne jest, aby poświę­co­no odpo­wied­nio dużo cza­su na przy­go­to­wa­nie homi­lii. Nie moż­na impro­wi­zo­wać komen­ta­rza do czy­tań świę­tych. Od nas, kazno­dzie­jów, ocze­ku­je się raczej, że będzie­my się sta­rać nie roz­cią­gać ponad mia­rę prze­mą­drza­łych homi­lii lub poru­szać nie­od­po­wied­nich argu­men­tów. Kie­dy zatrzy­mu­je­my się na medy­ta­cji oraz modli­twie tek­stem świę­tym, wte­dy sta­je­my się zdol­ni do mówie­nia ser­cem, aby dotrzeć do serc osób, któ­re słu­cha­ją, wyra­ża­jąc isto­tę tego, co jest przyj­mo­wa­ne i co przy­no­si owoc. Nie usta­waj­my nigdy w poświę­ca­niu Pismu Świę­te­mu cza­su i modli­twy, aby zosta­ło przy­ję­te «nie jako sło­wo ludz­kie, ale — jak jest napraw­dę — jako sło­wo Boga» (1 Tes 2, 13).

         Było­by dobrze, aby rów­nież kate­che­ci, ze wzglę­du na posłu­gę, jaką peł­nią, poma­ga­jąc we wzro­ście wia­ry, czu­li pil­ną potrze­bę odna­wia­nia się poprzez bli­skość i stu­dio­wa­nie Pisma Świę­te­go, któ­re uła­twia im pro­wa­dze­nie praw­dzi­we­go dia­lo­gu pomię­dzy tymi, któ­rzy ich słu­cha­ją, a Sło­wem Bożym.

6.                Zanim Zmar­twych­wsta­ły obja­wi się uczniom zamknię­tym w domu, otwie­ra­jąc ich na pozna­nie Pisma Świę­te­go (por. Łk 24, 44 – 45), spo­ty­ka się On naj­pierw z dwo­ma z nich na dro­dze, któ­ra pro­wa­dzi do Emaus (por. Łk 24, 13 – 35). Ewan­ge­li­sta Łukasz odno­to­wu­je, że jest to sam dzień zmar­twych­wsta­nia, czy­li nie­dzie­la. Ci dwaj ucznio­wie dys­ku­tu­ją o ostat­nich wyda­rze­niach męki i śmier­ci Jezu­sa. Ich dro­ga nazna­czo­na jest smut­kiem i roz­cza­ro­wa­niem po tra­gicz­nym koń­cu życia Jezu­sa. Pokła­da­li w Nim nadzie­ję, jako Mesja­szu-wyzwo­li­cie­lu, a zna­leź­li się w obli­czu skan­da­lu Ukrzy­żo­wa­ne­go. Zmar­twych­wsta­ły, zbli­ża­jąc się dys­kret­nie, dołą­cza się i idzie z ucznia­mi, ale oni Go nie roz­po­zna­ją (por. w. 16). Po dro­dze Pan wypy­tu­je ich, zda­jąc sobie spra­wę, że nie zro­zu­mie­li zna­cze­nia Jego męki i śmier­ci; nazy­wa ich „nie­ro­zum­ny­mi” oraz „ludź­mi o nie­sko­rym do wie­rze­nia ser­cu” (por. w. 25) «i zaczy­na­jąc od Moj­że­sza poprzez wszyst­kich pro­ro­ków wykła­dał im, co we wszyst­kich Pismach odno­si­ło się do Nie­go» (w. 27). Chry­stus jest pierw­szym egze­ge­tą! Pismo Świę­te nie tyl­ko prze­wi­dzia­ło, co mia­ło się doko­nać, ale tak­że sam Zba­wi­ciel chciał być wier­ny temu Sło­wu, aby wyja­śnić tę jedy­ną histo­rię zba­wie­nia, któ­ra w Chry­stu­sie znaj­du­je swe wypełnienie.

7.                Biblia zatem, będąc Pismem Świę­tym, mówi o Chry­stu­sie i ogła­sza Go jako tego, któ­ry musi przejść przez cier­pie­nie, aby wejść do chwa­ły (por. w. 26). Nie jakaś poje­dyn­cza część Biblii, ale wszyst­kie jej Księ­gi mówią o Nim. Bez nich Jego śmierć i zmar­twych­wsta­nie są nie do odczy­ta­nia. Oto dla­cze­go jed­no z naj­star­szych wyznań wia­ry pod­kre­śla, «że Chry­stus umarł — zgod­nie z Pismem — za nasze grze­chy, że został pogrze­ba­ny, że zmar­twych­wstał trze­cie­go dnia, zgod­nie z Pismem: i że uka­zał się Kefa­so­wi» (1 Kor 15,3 – 5). Tak też Pismo Świę­te mówi o Chry­stu­sie, pozwa­la­jąc nam wie­rzyć, że Jego śmierć i zmar­twych­wsta­nie nie nale­żą do mito­lo­gii, ale do histo­rii i są w cen­trum wia­ry Jego uczniów.

         Więź mię­dzy Pismem Świę­tym a wia­rą ludzi jest głę­bo­ka. Ponie­waż wia­ra rodzi się ze słu­cha­nia, a słu­cha­nie jest skon­cen­tro­wa­ne na sło­wie Chry­stu­sa (por. Rz 10, 17), zapro­sze­nie, któ­re rodzi się w tej rela­cji, sta­je się pil­ne i waż­ne, tak że wie­rzą­cy muszą prze­zna­czyć czas na słu­cha­nie Sło­wa Pana zarów­no w dzia­ła­niu litur­gicz­nym, jak i modli­twie oraz reflek­sji osobistej.

8.                „Podróż” Zmar­twych­wsta­łe­go z ucznia­mi do Emaus koń­czy się posił­kiem. Tajem­ni­czy Wędro­wiec przyj­mu­je natar­czy­wą proś­bę, któ­rą oby­dwaj ucznio­wie wypo­wie­dzie­li do nie­go: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wie­czo­ro­wi i dzień się już nachy­lił» (Łk 24, 29). Sia­da­ją przy sto­le, Jezus bie­rze chleb, odma­wia bło­go­sła­wień­stwo, łamie go i ofia­ro­wu­je uczniom. W tym momen­cie ich oczy otwie­ra­ją się i roz­po­zna­ją go (por. w. 31).

         Dzię­ki temu opi­so­wi rozu­mie­my, jak nie­ro­ze­rwal­ny jest zwią­zek mię­dzy Pismem Świę­tym a Eucha­ry­stią. Sobór Waty­kań­ski II naucza: «Kościół miał zawsze we czci Pisma Boże, podob­nie jak samo Cia­ło Pań­skie, sko­ro zwłasz­cza w Litur­gii św. nie prze­sta­je brać i poda­wać wier­nym chleb żywo­ta tak ze sto­łu sło­wa Boże­go, jak i Cia­ła Chry­stu­so­we­go» (Dei Ver­bum, 21).

         Cią­głe czy­ta­nie Pisma Świę­te­go i uczest­nic­two w Eucha­ry­stii pozwa­la­ją roz­po­znać oso­by nale­żą­ce do sie­bie nawza­jem. Jako chrze­ści­ja­nie jeste­śmy jed­nym ludem kro­czą­cym w histo­rii, jeste­śmy sil­ni obec­no­ścią Pana pośród nas, któ­ry do nas prze­ma­wia i nas kar­mi. Dzień poświę­co­ny Biblii nie powi­nien być „raz w roku”, ale w każ­dym dniu roku, ponie­waż musi­my pil­nie stać się bli­scy Pismu Świę­te­mu oraz Zmar­twych­wsta­łe­mu, któ­ry nigdy nie prze­sta­je dzie­lić się Sło­wem i Chle­bem we wspól­no­cie wie­rzą­cych. W tym celu musi­my wejść w bli­ską rela­cję z Pismem Świę­tym, w prze­ciw­nym razie nasze ser­ce pozo­sta­nie zim­ne, a oczy zamknię­te, dotknię­te nie­zli­czo­ny­mi for­ma­mi ślepoty.

         Pismo Świę­te i sakra­men­ty są nie­roz­łącz­ne. Kie­dy Sakra­men­ty są wpro­wa­dza­ne i oświe­ca­ne przez Sło­wo, uka­zu­ją się one wyraź­nie jako cel podró­ży, w któ­rej sam Chry­stus otwie­ra umysł i ser­ce na roz­po­zna­nie swe­go zbaw­cze­go dzia­ła­nia. W tym kon­tek­ście nie nale­ży zapo­mi­nać o nauce pły­ną­cej z Księ­gi Apo­ka­lip­sy. Oto Pan stoi u drzwi i koła­cze. Jeśli ktoś usły­szy Jego głos i drzwi otwo­rzy, wej­dzie On do środ­ka, aby spo­żyć wspól­ny posi­łek (por. Ap 3, 20). Jezus Chry­stus puka do naszych drzwi przez Pismo Świę­te; jeśli słu­cha­my i otwie­ra­my drzwi umy­słu i ser­ca, wcho­dzi On w nasze życie i z nami zostaje.

9.                W Dru­gim Liście do Tymo­te­usza, któ­ry w pewien spo­sób sta­no­wi ducho­wy testa­ment św. Paw­ła, zale­ca on swo­je­mu wier­ne­mu współ­pra­cow­ni­ko­wi, aby sta­le korzy­stał z Pisma Świę­te­go. Apo­stoł jest prze­ko­na­ny, że «wszel­kie Pismo od Boga natchnio­ne [jest] i poży­tecz­ne do naucza­nia, do prze­ko­ny­wa­nia, do popra­wia­nia, do kształ­ce­nia w spra­wie­dli­wo­ści» (3, 16). To zale­ce­nie Apo­sto­ła Paw­ła dla Tymo­te­usza sta­no­wi pod­sta­wę, na któ­rej sobo­ro­wa Kon­sty­tu­cja Dei Ver­bum zaj­mu­je się donio­słym tema­tem natchnie­nia Pisma Świę­te­go, pod­sta­wę, z któ­rej w szcze­gól­no­ści wyła­nia się cel zbaw­czy, wymiar ducho­wyzasa­da wcie­le­nia przez Pismo Święte.

         Przy­po­mi­na­jąc przede wszyst­kim zale­ce­nie skie­ro­wa­ne przez św. Paw­ła do Tymo­te­usza, Dei Ver­bum pod­kre­śla, że «Księ­gi biblij­ne w spo­sób pew­ny, wier­nie i bez błę­du uczą praw­dy, jaka z woli Bożej mia­ła być przez Pismo św. utrwa­lo­na dla nasze­go zba­wie­nia» (Dei Ver­bum, 11). Ponie­waż poucza­ją one o zba­wie­niu przez wia­rę w Chry­stu­sa (por. 2 Tm 3, 15), zawar­te w nich praw­dy słu­żą nasze­mu zba­wie­niu. Biblia nie jest zbio­rem prze­ka­zów czy też kro­nik histo­rycz­nych, ale jest cał­ko­wi­cie poświę­co­na inte­gral­ne­mu zba­wie­niu czło­wie­ka. Nie­za­prze­czal­ne histo­rycz­ne zako­rze­nie­nie ksiąg wcho­dzą­cych w skład Pisma Świę­te­go nie może przy­sła­niać pier­wot­ne­go celu ich powsta­nia, a mia­no­wi­cie: nasze­go zba­wie­nia. Wszyst­ko zmie­rza ku temu celo­wi wpi­sa­ne­mu w samą natu­rę Biblii, któ­ra jest uło­żo­na jako histo­ria zba­wie­nia, w któ­rej Bóg mówi i dzia­ła, aby spo­tkać wszyst­kich ludzi i oca­lić ich przed złem i śmiercią.

         Aby osią­gnąć ten zbaw­czy cel, Pismo Świę­te pod dzia­ła­niem Ducha Świę­te­go prze­kształ­ca sło­wo czło­wie­ka, zapi­sa­ne na spo­sób ludz­ki, w Sło­wo Boże (por. Dei Ver­bum, 12). Rola Ducha Świę­te­go w Piśmie Świę­tym jest fun­da­men­tal­na. Bez Jego dzia­ła­nia ryzy­ko zamknię­cia się w obrę­bie same­go tek­stu pisa­ne­go było­by zawsze wyso­kie, uła­twia­jąc w ten spo­sób jego inter­pre­ta­cję fun­da­men­ta­li­stycz­ną, od któ­rej musi­my się trzy­mać z dala, aby nie zdra­dzić natchnio­ne­go, dyna­micz­ne­go i ducho­we­go cha­rak­te­ru, jaki posia­da Świę­ty Tekst. Jak mówi Apo­stoł: «lite­ra bowiem zabi­ja, Duch zaś oży­wia» (2 Kor 3, 6). Dla­te­go Duch Świę­ty prze­kształ­ca Pismo Świę­te w żywe Sło­wo Boże, prze­ży­wa­ne i prze­ka­zy­wa­ne w wie­rze swe­go świę­te­go ludu.

10.           Dzia­ła­nie Ducha Świę­te­go doty­czy nie tyl­ko pro­ce­su for­mo­wa­nia się Pisma Świę­te­go, ale tak­że wpły­wa na tych, któ­rzy słu­cha­ją Boże­go Sło­wa. Waż­ne jest stwier­dze­nie Ojców Sobo­ru, według któ­rych Pismo Świę­te musi być «czy­ta­ne i inter­pre­to­wa­ne w tym samym Duchu, w jakim zosta­ło napi­sa­ne» (Dei Ver­bum, 12). Wraz z Jezu­sem Chry­stu­sem Obja­wie­nie Boga osią­ga swo­ja peł­nię; jed­nak Duch Świę­ty kon­ty­nu­uje swo­je dzia­ła­nie. W rze­czy­wi­sto­ści było­by ogra­ni­cze­niem dzia­ła­nia Ducha Świę­te­go przy­pi­sa­nie Jego akcji tyl­ko do natchnio­nej przez Boga natu­ry Pisma Świę­te­go i jego róż­nych auto­rów. Koniecz­ne jest zatem zaufa­nie dzia­ła­niu Ducha Świę­te­go, któ­ry nadal reali­zu­je swo­ją szcze­gól­ną for­mę natchnie­nia, gdy Kościół naucza Pisma Świę­te­go, a Magi­ste­rium wyja­śnia je w spo­sób auten­tycz­ny (por. Dei Ver­bum, 10), jak rów­nież wte­dy, gdy każ­dy wie­rzą­cy czy­ni z nie­go wła­sną nor­mę ducho­wą. W tym sen­sie może­my zro­zu­mieć sło­wa Jezu­sa, gdy do uczniów, któ­rzy potwier­dza­ją, że zro­zu­mie­li zna­cze­nie jego przy­po­wie­ści, mówi: «dla­te­go każ­dy uczo­ny w Piśmie, któ­ry stał się uczniem kró­le­stwa nie­bie­skie­go, podob­ny jest do ojca rodzi­ny, któ­ry ze swe­go skarb­ca wydo­by­wa rze­czy nowe i sta­re» (Mt 13, 52).

11.           Kon­sty­tu­cja Dei Ver­bum pre­cy­zu­je, że «sło­wa Boże, języ­ka­mi ludz­ki­mi wyra­żo­ne, upodob­ni­ły się do mowy ludz­kiej, jak nie­gdyś Sło­wo Ojca Przed­wiecz­ne­go, przy­jąw­szy sła­be cia­ło ludz­kie, upodob­ni­ło się do ludzi» (Dei Ver­bum, 13). To tak, jak­by powie­dzieć, że Wcie­le­nie Sło­wa Boże­go nada­je for­mę i zna­cze­nie rela­cji mię­dzy Sło­wem Bożym a ludz­kim języ­kiem, z jego uwa­run­ko­wa­nia­mi histo­rycz­ny­mi i kul­tu­ro­wy­mi. W tym wyda­rze­niu kształ­tu­je się Tra­dy­cja, któ­ra jest rów­nież Sło­wem Bożym (por. Dei Ver­bum, 9). Czę­sto ryzy­ku­je­my oddzie­le­nie od sie­bie Pisma Świę­te­go i Tra­dy­cji, nie rozu­mie­jąc, że razem są one jed­nym źró­dłem Obja­wie­nia. Pisem­ny cha­rak­ter pierw­sze­go nie odbie­ra mu tego, że jest w peł­ni żywym sło­wem; podob­nie jak żywa Tra­dy­cja Kościo­ła, któ­ra nie­ustan­nie jest prze­ka­zy­wa­na na prze­strze­ni wie­ków z poko­le­nia na poko­le­nie, posia­da tę Świę­tą Księ­gę jako „naj­wyż­sze pra­wi­dło swej wia­ry” (por. Dei Ver­bum, 21). Co wię­cej, zanim Pismo Świę­te sta­ło się tek­stem pisa­nym, było prze­ka­zy­wa­ne ust­nie i utrzy­my­wa­ne przy życiu przez wia­rę ludu, któ­ry uznał go za swo­ją histo­rię i pod­sta­wę toż­sa­mo­ści pośród wie­lu innych naro­dów. Dla­te­go wia­ra biblij­na opie­ra się na żywym Sło­wie, a nie na jakiejś książce.

12.           Kie­dy Pismo Świę­te czy­ta­ne jest w tym samym Duchu, w któ­rym zosta­ło napi­sa­ne, pozo­sta­je ono zawsze nowe. Sta­ry Testa­ment nigdy nie jest sta­ry, gdyż jest czę­ścią Nowe­go, ponie­waż wszyst­ko jest prze­kształ­ca­ne przez jed­ne­go Ducha, któ­ry daje natchnie­nie. Cały świę­ty tekst peł­ni funk­cję pro­ro­czą: nie doty­czy przy­szło­ści, ale teraź­niej­szo­ści tych, któ­rzy są kar­mie­ni tym Sło­wem. Sam Jezus wyraź­nie stwier­dza to na począt­ku swo­jej posłu­gi: «Dziś speł­ni­ły się te sło­wa Pisma, któ­re­ście sły­sze­li» (Łk 4, 21). Ten, kto codzien­nie żywi się Sło­wem Bożym, sta­je się, podob­nie jak Jezus, współ­cze­sny ludziom, któ­rych spo­ty­ka. Czło­wiek żywią­cy się Sło­wem nie ma poku­sy, by popa­dać w bez­płod­ną tęsk­no­tę za prze­szło­ścią, ani w bez­cie­le­sne uto­pie przyszłości.

         Pismo Świę­te speł­nia swo­je pro­ro­cze dzia­ła­nie przede wszyst­kim w sto­sun­ku do tych, któ­rzy go słu­cha­ją. Spra­wia, iż odczu­wa­ją jed­no­cze­śnie sło­dycz i gorycz. Na myśl przy­cho­dzą sło­wa pro­ro­ka Eze­chie­la, gdy zapro­szo­ny przez Pana do spo­ży­cia zwo­ju księ­gi zwie­rza się: «w ustach moich był słod­ki jak miód» (Ez 3, 3). Rów­nież Ewan­ge­li­sta Jan na wyspie Pat­mos prze­ży­wa to samo, cze­go doświad­czył Eze­chiel, ale doda­je coś bar­dziej szcze­gó­ło­we­go: «w ustach moich [księ­ga] sta­ła się słod­ka jak miód, a gdy ją spo­ży­łem, gory­czą napeł­ni­ły się moje wnętrz­no­ści» (Ap 10, 10).

         Sło­dycz Sło­wa Boże­go zachę­ca nas do dzie­le­nia się Nim z tymi, któ­rych spo­ty­ka­my w naszym życiu, aby wyra­zić pew­ność zawar­tej w Nim nadziei (por. 1 P 3, 15 – 16). Z kolei gorycz jest czę­sto ofe­ro­wa­na, aby spraw­dzić, jak trud­no jest nam żyć w spo­sób spój­ny ze Sło­wem lub doświad­czyć Jego odrzu­ce­nia, gdy uwa­ża się, iż nie nada­je Ono już sen­su życiu. Dla­te­go koniecz­ne jest, aby nigdy nie przy­zwy­cza­jać się do Sło­wa Boże­go, ale kar­mić się Nim, by coraz głę­biej odkry­wać i prze­ży­wać naszą rela­cję z Bogiem i braćmi.

13.           Kolej­ną pro­wo­ka­cją pocho­dzą­cą z Pisma Świę­te­go jest ta, któ­ra doty­czy miło­ści. Sło­wo Boże nie­ustan­nie przy­po­mi­na nam o miło­sier­nej miło­ści Ojca, któ­ry pro­si swo­je dzie­ci, aby żyły w miło­ści. Życie Jezu­sa jest peł­nym i dosko­na­łym wyra­zem tej Boskiej miło­ści, któ­ra nicze­go nie zatrzy­mu­je dla sie­bie, ale ofia­ro­wu­je się każ­de­mu bez­gra­nicz­nie. W przy­po­wie­ści o ubo­gim Łaza­rzu znaj­du­je­my cen­ną wska­zów­kę. Kie­dy Łazarz i bogacz umie­ra­ją, ten ostat­ni, widząc ubo­gie­go na łonie Abra­ha­ma, pro­si, aby został wysła­ny do jego bra­ci, aby ich napo­mnieć, by żyli oni miło­ścią bliź­nie­go i unik­nę­li jego wła­snych udręk. Odpo­wiedź Abra­ha­ma jest pre­cy­zyj­na: «Mają Moj­że­sza i Pro­ro­ków, niech­że ich słu­cha­ją!» (Łk 16, 29). Słu­cha­nie Pisma Świę­te­go, aby czy­nić miło­sier­dzie: to jest wiel­kie wyzwa­nie, przed któ­rym stoi nasze życie. Sło­wo Boże jest w sta­nie otwo­rzyć nam oczy, otwie­ra­jąc jed­no­cze­śnie dro­gę dzie­le­nia się i soli­dar­no­ści, aby­śmy mogli wydo­stać się z indy­wi­du­ali­zmu, któ­ry zabie­ra nam oddech i pro­wa­dzi do bezpłodności.

14.           Jed­nym z naj­bar­dziej zna­czą­cych wyda­rzeń w rela­cji Jezu­sa z ucznia­mi jest histo­ria Prze­mie­nie­nia. Jezus idzie na górę, aby modlić się z Pio­trem, Jaku­bem i Janem. Ewan­ge­li­ści opi­su­ją, że gdy twarz i sza­ta Jezu­sa roz­ja­śni­ły się bla­skiem, dwóch męż­czyzn roz­ma­wia­ło z Nim: Moj­żesz i Eliasz, któ­rzy uosa­bia­ją Pra­wo i Pro­ro­ków, to zna­czy Pismo Świę­te. Reak­cja Pio­tra na to obja­wie­nie jest peł­na rado­sne­go podzi­wu: «Mistrzu, dobrze, że tu jeste­śmy. Posta­wi­my trzy namio­ty: jeden dla Cie­bie, jeden dla Moj­że­sza i jeden dla Elia­sza» (Łk 9, 33). W tym momen­cie obłok okrył ich cie­niem, a uczniów ogar­nął strach.

         Prze­mie­nie­nie przy­po­mi­na żydow­skie Świę­to Namio­tów, gdy Ezdrasz i Nehe­miasz czy­ta­ją ludziom świę­ty tekst po powro­cie z wygna­nia. Jed­no­cze­śnie wyda­rze­nie to uka­zu­je chwa­łę Jezu­sa, przy­go­to­wu­jąc Uczniów na skan­dal męki. Boska chwa­ła jest tak­że repre­zen­to­wa­na przez obłok ota­cza­ją­cy uczniów, sym­bol obec­no­ści Pana. To Prze­mie­nie­nie jest podob­ne do tego, któ­re wyda­rza się w momen­cie lek­tu­ry Pisma Świę­te­go, któ­re prze­kra­cza sie­bie, gdy kar­mi życie wie­rzą­cych. Jak nam przy­po­mi­na List Ver­bum Domi­ni: «w odtwa­rza­niu związ­ków mię­dzy róż­ny­mi sen­sa­mi Pisma decy­du­ją­ce zna­cze­nie ma uchwy­ce­nie przej­ścia od lite­ry do ducha. Nie jest to przej­ście auto­ma­tycz­ne i spon­ta­nicz­ne; koniecz­ne jest raczej wznie­sie­nie się ponad lite­rę» (Ver­bum Domi­ni, 38).

15.           Na dro­dze przyj­mo­wa­nia Sło­wa Boże­go towa­rzy­szy nam Mat­ka Pana, uzna­na za bło­go­sła­wio­ną, ponie­waż uwie­rzy­ła w speł­nie­nie tego, co Pan Jej powie­dział (por. Łk 1, 45). Bło­go­sła­wień­stwo Maryi poprze­dza wszyst­kie bło­go­sła­wień­stwa ogło­szo­ne przez Jezu­sa ubo­gim, cier­pią­cym, cichym, czy­nią­cym pokój i prze­śla­do­wa­nym, ponie­waż jest to waru­nek koniecz­ny dla każ­de­go inne­go bło­go­sła­wień­stwa. Żaden bied­ny czło­wiek nie jest bło­go­sła­wio­ny, ponie­waż jest bied­ny. Sta­je się nim, jeśli, podob­nie jak Mary­ja, wie­rzy w wypeł­nie­nie się Sło­wa Boże­go. Przy­po­mi­na nam o tym wiel­ki uczeń i mistrz Pisma Świę­te­go, świę­ty Augu­styn: «ktoś pośród tłu­mu, będąc szcze­gól­nie roz­en­tu­zja­zmo­wa­nym, zakrzyk­nął: „Bło­go­sła­wio­ne łono, któ­re Cię nosi­ło”. A On: „Raczej ci są bło­go­sła­wie­ni, któ­rzy słu­cha­ją sło­wa Boże­go i strze­gą go”. To jak­by powie­dzieć: rów­nież moja mat­ka, któ­rą ty nazy­wasz bło­go­sła­wio­ną, jest bło­go­sła­wio­na wła­śnie z tego powo­du, że strze­że Sło­wa Boga, a nie dla­te­go, że w niej Sło­wo sta­ło się cia­łem i zamiesz­ka­ło mie­dzy nami, ale wła­śnie dla­te­go, że strze­że Sło­wa same­go Boga, przez któ­re zosta­ła stwo­rzo­na, a któ­re w niej sta­ło się cia­łem» (Komen­tarz do Ewan­ge­lii św. Jana, 10, 3).

         Niech Nie­dzie­la poświę­co­na Sło­wu spra­wi, aby w Ludzie Bożym wzro­sła reli­gij­na i bli­ska zna­jo­mość Pisma Świę­te­go, jak świę­ty autor nauczał już w daw­nych cza­sach: «Sło­wo to bowiem jest bar­dzo bli­sko cie­bie: w twych ustach i w two­im ser­cu, byś je mógł wypeł­nić» (Pwt 30, 14)

W Rzy­mie, u Świę­te­go Jana na Late­ra­nie, dnia 30 wrze­śnia 2019 roku,

we wspo­mnie­nie Świę­te­go Hie­ro­ni­ma, w 1600. rocz­ni­cę jego śmierci.

 

[1] Por. AAS 102 (2010), 692 – 787

[2] «Sakra­men­tal­ność sło­wa sta­je się zatem zro­zu­mia­ła przez ana­lo­gię do rze­czy­wi­stej obec­no­ści Chry­stu­sa pod kon­se­kro­wa­ny­mi posta­cia­mi chle­ba i wina. Przy­stę­pu­jąc do ołta­rza i uczest­ni­cząc w Uczcie Eucha­ry­stycz­nej, rze­czy­wi­ście przyj­mu­je­my w Komu­nii cia­ło i krew Chry­stu­sa. Gło­sze­nie sło­wa Boże­go pod­czas cele­bra­cji pocią­ga za sobą uzna­nie, że sam Chry­stus jest obec­ny i mówi do nas, aby­śmy Go przy­ję­li» (Ver­bum Domi­ni, 56).